Zaraz po walce 33-letni Ukrainiec został przetransportowany do szpitala w Rzeszowie, ale na miejscu okazało się, że wykonanie niezbędnych badań w nocy z soboty na niedzielę nie będzie możliwe. - Dlatego dzisiaj stanie przed komisją medyczną. Nie zgłaszał wcześniej problemów zdrowotnych, a widzieliśmy się wielokrotnie w hotelu. Z internetu dowiedziałem się, że noga zaczęła go boleć już w czwartek - mówi w rozmowie z INTERIA.PL Andrzej Wasilewski z Ulrich KnockOut Promotions, grupy organizującej rzeszowską galę. Wygląda na to, że ukraiński pięściarz zataił przed organizatorami kontuzję, ale ciężko będzie mu udowodnić, że poddał pojedynek ze "Szpilą" bez walki. - Lekarz może stwierdzić konkretny uraz, ale nie powie, czy bokser odczuwa ból, czy nie. Jeżeli Taras Bidenko mówił, że noga bolała, to niewiele możemy zrobić. Moje zdanie jest takie, że stracił chęć do walki po pierwszej rundzie - podkreśla promotor Artura Szpilki. Udowodnienie, że Ukrainiec działał celowo byłoby podstawą do pozbawienia go przynajmniej części wynagrodzenia. Szanse na to są jednak bliskie zeru. Podobna historia wydarzyła się przed dwoma laty w Kolonii w walce o mistrzostwo świata wagi ciężkiej federacji WBC. Witalij Kliczko wygrał w pierwszej rundzie z Odlanierem Solisem, bo Kubańczyk nabawił się kontuzji kolana. Pozostał niesmak, chociaż pretendent prędko przedstawił światu wyniki badań, a na ring wrócił dopiero po 14 miesiącach przerwy. - Czasu już nie cofniemy. Szkoda kibiców, którzy do ostatniego miejsca wypełnili halę i ciężkiej pracy wielu ludzi włożonej w organizację sobotniej gali, zwłaszcza, że w mojej ocenie wcześniejsze walki były bardzo udane. Niestety nie na wszystko można mieć wpływ, ale pod względem organizacyjnym nie mamy sobie nic do zarzucenia - zaznacza Andrzej Wasilewski. W Ulrich KnockOut Promotions nikt nie przypuszczał, że zakontraktowanie Tarasa Bidenki może okazać się niewypałem. To doświadczony, dobrze wyszkolony pięściarz, który wcześniej toczył pojedynki ze znanymi rywalami, takimi jak Nikołaj Wałujew, Denis Bojcow, Robert Helenius czy Manuel Charr i nigdy nie wywinął podobnego numeru. - Znam go od dawna, jeszcze z czasów występów w grupie Universum. Nigdy nie było żadnych zastrzeżeń do jego profesjonalizmu. Kiedyś dziwny przypadek zdarzył się Dawidowi Kosteckiemu. Przyjechał rywal z imponującym bilansem, żadnej porażki nie miał, a padł...bez ciosu. Po Ukraińcu czegoś podobnego się nie spodziewaliśmy. Wiem, że po walce Bidenko proponował Arturowi rewanż, ale po tym co się wydarzyło chyba nikt nie byłby takim pomysłem zainteresowany - dodaje promotor "Szpili". W tym tygodniu dojdzie do spotkania Artura Szpilki z Andrzejem Wasilewskim. Panowie porozmawiają o najbliższej przyszłości 24-letniego pięściarza. Wiele wskazuje na to, że kolejny pojedynek niepokonany na zawodowym ringu wieliczanin stoczy 15 czerwca w Bydgoszczy. Nadal możliwy jest też rewanż z Mike’em Mollo. Ta walka miałaby się odbyć 16 sierpnia na stadionie w Chicago. - Współpromująca w USA Artura grupa Warriors Boxing Promotions mocno naciska na drugą walkę z Mollo - podkreśla Andrzej Wasilewski. Autor: Dariusz Jaroń