Nie przejął się ani słowami Andrzeja Gołoty ("On albo przerywa albo wygrywa przez nokaut. Ja mogę wygrać z nim przez nokaut albo na punkty, jak chcę"), ani faktem, że niewielu daje mu szansę w pojedynku z polskim rywalem. "Katowice są daleko od zachodniej Wirginii, ale moje ciosy bola wszędzie tak samo. A przy tym, chyba mam sposób na Gołotę" - powiedział INTERIA.PL. - Nie sprawiasz wrażenia kogoś, kto przejmuje się faktem, że dla większości fachowców jesteś pięściarzem jednego uderzenia. I nikim więcej... - Bo to jest waga ciężka i znam takich, którzy nic innego też nie potrafili, a jedno uderzenie wystarczyło im do zdobycia sławy. Nie mam złudzeń, że mogę wyprzedawać największe hale Nowego Jorku czy Las Vegas, ale każdy, który wychodzi ze mną na ring wie,że potrafię uderzyć. Gołota też się o tym przekona. Z drugiej strony przyleciałem do Polski przed kilkoma godzinami i jeszcze nie wiem czy mam spać, czy przygotować się do walki. Wyjdę na ring 72 godziny po przylocie z innej strefy czasowej. Wyjdę naprawdę bardzo zły, że nie mogłem tutaj przylecieć tydzień wcześniej. - Spora pewność siebie człowieka, który kilka minut temu mówił, że to dla niego zaszczyt walczyć z kimś klasy Andrzeja, że dziękujesz mu za taką szansę... - Bo to prawda - dziękuję mu, bo mógł przecież dobrać sobie kogoś, kogo łatwo obije, a przynajmniej rywala, który nawet jak go trafi, to nie zrobi mu krzywdy. Gołota, to przecież bokser, który skończył karierę Riddicka Bowe, w czasach, kiedy Riddick był słusznie uważany za najlepszego na świecie. Pamiętam tamte walki i choć Gołota dziś, to nie ten sam Gołota co sprzed 11 lat, to ciągle elita tej wagi. - Powiedziałeś przez wywiadem, że masz sposób na Gołotę. Zdradzisz jaki? - Myślę, że wielu go zna, ale tylko niektórym udało się to wykorzystać... - Masz na myśli Lamona Brewstera? - Brewstera i trochę Lennoksa Lewisa. Ten drugi zorientował się po kilkudziesięciu sekundach, że Gołota jak zaczyna walkę to jest strasznie spięty, wolno się rozgrzewa, że trzeba go zaatakować, a on się pogubi w obronie. To samo, zanim jeszcze zabrzmiał pierwszy gong , zauważył Brewster. Niższy od Gołoty - podobnie jak ja - schodził w atakach pod jego rękoma, by później strzelić go mocnym uderzeniem w głowę. Oglądałem walkę Lamona kilka razy, wiem, jak powtórzyć w Katowicach to, co zrobił w Chicago. - A jak się nie uda? - To będzie bardzo źle. Gołota potrafi pięściarza zniszczyć. Nie chodzi o nokaut, ale może ciebie potwornie obić, a to boli bardziej - i dłużej - niż nokaut. Nie oszukujmy się - im walka będzie trwała dłużej tym mam mniejsze szanse. Ale przestrzegam tych, którzy chcą mnie oceniać na podstawie tego, co pokazałem, a właściwie czego nie pokazałem w ostatniej walce. Wtedy miałem na przygotowania kilka dni, teraz miałem sparingi z jednym z najlepszych kickbokserów świata, trenowałem przez pełne trzy tygodnie i już nie przestraszę się stawki, jak to było w walce z Evanderem Holyfieldem, kiedy miałem kilka szans, ale nie potrafiłem ich wykorzystać. Jestem gotowy do walki. Resztę kibice w Katowicach sami zobaczą. Rozmawiał w Katowicach: Przemek Garczarczyk