Naprzeciwko Polki w zakontraktowanym na 10 rund pojedynku stanęła była pretendentka do mistrzostwa świata kategorii junior muszej. W czasach kariery amatorskiej, w boksie olimpijskim, Pękalska trzykrotnie docierała do finału mistrzostw Europy. Tytułu wprawdzie nie zdobyła, ale wicemistrzostwo Starego Kontynentu również miało swoją rangę. Od pierwszej rundy pojedynek toczył się pod dyktando Polki. W pierwszych akcjach Pękalska zaczęła kąsać lewą ręką, by po zwodzie wystrzelić mocnym prawym prostym. I od początku udowadniała, że jest zawodniczką, która zadaje bardzo dużo ciosów. Po chwili dołożyła ciosy na korpus, demonstrując przewagę szybkości i dynamiki. Jednak Finka cały czas wywierała presję, podchodząc blisko i szukając półdystansu. Kolejną odsłonę Pękalska zaczęła ciosami kombinacjami, po czym zmieniała kąty ustawienia. Finka nieustannie szła do przodu, ale bez ciosów, nie radząc sobie z ruchliwością naszej zawodniczki. Gdy z kolei podjęła kilka prób trafienia, to tylko pruła nimi powietrze. W trzeciej rundzie Finka szukała okazji, by "złapać" naszą zawodniczkę na kontrę, ale ta nie dała się wpuścić w pułapkę. Pękalska tym razem nie zadała tak wielu ciosów, ale kolejną rundę zapisała na swoim koncie. W następnej odsłonie nasza zawodniczka zaczęła polować na mocne ciosy sierpowe, ale Finka szczelnie chroniła głowę. Bolały ją za to ciosy na korpus, które raz po raz spadały na jej tułów. Wydawało się, że poznanianka zbyt dużo energii zaczęła wkładać w każde uderzenie, przedkładając siłę nad element zaskoczenia, aż w końcu zaczęła za to płacić... W repertuarze Polski w tej walce były też uniki rotacyjne, po nich szybki cios i od razu odejście. A Loikkanen stawała się coraz bardziej bezradna i na półmetku walki, po pięciu rundach, Polka prowadziła do jednej bramki. Coraz bardziej rozluźniona i pewna siebie Pękalska zaczynała bawić się w tej walce, ale musiała mieć się na baczności, bo ambitna Finka cały czas szła do przodu i polowała na okazję. A więcej szans dała jej nasza pięściarka, która zaczęła przeżywać kryzys kondycyjny i już nie była tak lotna na nogach, jak wcześniej. Siódma runda zaczęła się od widowiskowej wymiany, choć w tym ferworze więcej było "wiatru" niż soczystych trafień. Pękalska już nie miała takiej przewagi jak w pierwszej fazie walki, pozwalając Fince wpadać w siebie i dodatkowo traciła siły szarpiąc się z nią w półdystansie. Ósma i dziewiąta runda miały podobny przebieg, ale z faktu, że Finka wrzuciła wyższy bieg, niewiele wynikało, bo z jej strony brakowało wymownych ciosów. Przed ostatnią rundą Loikkanen wiedziała jedno - zwycięstwo mógł jej dać tylko nokaut. Jednak nie była w stanie tego zrobić, bo Pękalska jeszcze skumulowała trochę energii i w ostatnich dwóch minutach złapała drugi oddech. Gdy zabrzmiał ostatni gong Polka już wiedziała, że pas mistrzyni Europy znajdzie się na jej biodrach. Sędziowie nie pozostawili wątpliwości: dwóch wypunktowało 99:91, a jeden 97:93 dla Pękalskiej.