W karierze amatorskiej zasłynął zdobywając mistrzostwo olimpijskie w Sydney w 2000 roku, zaś na ringach zawodowych zdobył tytuł mistrza Europy, pas mniej poważanej organizacji WBF, dwukrotnie wygrał turniej "Prizefighter" i doczekał się szansy boksowania o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBA. Pomysł ten szybko - bo już w trzeciej rundzie - wybił mu z głowy ówczesny champion, David Haye. Harrison w swojej karierze jako profesjonał odprawił kilku znanych zawodników - z naszego podwórka zapomnianego dziś niestety trochę, bojowego Piotrka Jurczyka (TKO 2), a potem w kontrowersyjnych okolicznościach Tomka Bonina (TKO 9). Z tych bardziej znanych, pokonał niezłego jeszcze wtedy Roberta Davisa (TKO 7), Danny'ego Williamsa (TKO 3) czy Michaela Sprotta (KO 12), a w ostatnim turnieju "Prizefighter" zrewanżował się Martinowi Roganowi i zastopował (TKO 2) byłego sparingpartnera Tomka Adamka - Derricka Rossy. "Jeśli już tyle razy się spadało w dół, to powoli robi się to już wszystko trochę ryzykowne. Ja upadałem wielokrotnie, lecz moim marzeniem było zdobycie mistrzostwa świata. Powroty i walka z przeciwnościami to moje motto życiowe, jednak niestety moje marzenia o zdobyciu pasa nie zostaną zrealizowane" - napisał w oświadczeniu na swojej stronie. "Cały czas wierzyłem, iż będąc w dobrej formie fizycznej i psychicznej mogę spokojnie rywalizować z tymi młodzieńcami. W sobotę miałem ostatnią okazję by to udowodnić. Nakazywała mi to moja duma, ale okazało się, że nie dam rady" - zakończył Harrison.