Wrzosek po pojedynku przyznał, że największa z jego punktu widzenia trudność polegała na tym, że nie wiedział, czego spodziewać się po Szpilce. Artur Szpilka przegrał do wiwatu. Jaki był plan na walkę? Robotę wykonał jednak w spektakularnym tempie, szybko wykorzystując fakt, że były pięściarz po raz kolejny dał się ponieść emocjom i ruszył do nieprzygotowanej ofensywy. Wrzosek od razu to wykorzystał, ściągnął pochylonego "Szpilę" za głowę do parteru, a następnie zaczął zadawać na jego głowę ciosy. Wiele ich nie doszło, sędzia szybko poddał byłego boksera, a opinie, że mógł zrobić to przedwcześnie, najpierw rozwiał sam Wrzosek, rozpoczynając rozmowę przy ogłuszającym dopingu swoich fanów od wyraźnej prośby. Koniec świata. Sensacyjna wiadomość ws. walki 58-letniego Mike’a Tysona - Mam taki apel do Artura, żeby dzisiaj nic o tym (przerwaniu walki - przyp.) nie mówił - zaczął zwycięzca, na co "Szpila" zareagował koncyliacyjnie, dzięki czemu ewentualne niedobre emocje szybko zostały rozpędzone. - Zatem nieważne - kontynuował Wrzosek. - Wolałbym, żebyśmy wszyscy na chłodno usiedli i to obejrzeli, żeby nikt do nikogo nie miał pretensji o jakieś słowa. Mi się wydawało po tym, co widziałem w powtórce, że Artura chociaż na chwilkę "odcięło". Sędzia tak zadecydował, Artur może twierdzić inaczej. Ja mam nadzieję, że on nie ma do mnie żadnych pretensji o wynik i to, co zrobił sędzia - przedstawił swoją optykę 31-latek, z nawiązką wywiązując się z roli zdecydowanego faworyta. Z kolei Szpilka niewiele miał do powiedzenia, ale po takiej porażce niesamowicie ciężko zebrać myśli. Najistotniejsze jest to, co wyraźnie dał do zrozumienia, że po tej przegranej jego przygoda z oktagonem się nie kończy. Wrzosek zaznaczył, że nadal bardzo szanuje Szpilkę, choć zaakcentował, że wolałby rozmawiać "z rozkwaszonymi twarzami po trzyrundowej bitce niż po takiej walce".