Artur Gac, Interia: Kiedy rozpoczyna pan nowy rozdział w karierze? Artur Szpilka: Wstępnie ruszam do Hiszpanii 4 lutego, ale to jeszcze nie jest potwierdzone, w zależności kiedy z Dallas wróci trener Anuczin. Decyzja zapadła i Rosjanin jest już pana trenerem, czy najpierw daje pan sobie czas, żeby się zapoznać i wyrobić opinię? - Oczywiście, że najpierw chcę zobaczyć, jak to będzie wyglądało. Pojadę, przekonam się w praktyce i wtedy się okaże. Ile daje pan sobie czasu na rozpoznanie? - Nie wiem, zobaczymy. W każdym razie albo będzie "chemia" albo nie. Mam nadzieję, że wszystko fajnie zaskoczy. Czeka pana przeprowadzka? - To wszystko trzeba ustalić, zobaczymy. Na razie nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że to będzie na takiej zasadzie, że powiedzmy jakbym miał walkę w Polsce, to pierwszy miesiąc spędzę tam z trenerem, a następnie miesiąc przed walką już w naszym kraju. Na razie nie mam do tego ostatecznego pomysłu. Ale przenosi pan na Półwysep Iberyjski cały swój dom? - Nie, tam będę wyjeżdżał i wracał do siebie. Już nie chcę przenosić wszystkiego, całego domu, razem z najbliższymi. Miał pan okazję odbyć trening z Anuczinem podczas jego obecności w Polsce? - Nie, ale gdybym wiedział z wyprzedzeniem, że będzie w Warszawie, tobym przyjechał i zrobił z nim trening. A przekazali mi tę informację w ten sam dzień, myśląc że jestem na miejscu. Znalezienie Rosjanina jest zasługą jego rodaka, trenera Łapina? - No tak, on go zna. Trenera Fiodora bardzo szanuję i teraz mam z nim lepszy kontakt niż wtedy, gdy byłem jego zawodnikiem. Powiedział mi, że jego rodak ma bardzo dobre podpowiedzi w ringu i fajnie dogaduje się z zawodnikami, a to jest dla mnie najważniejsze. Poza tym liczyło się też to, by był to trener z mocną osobowością, by pan go szybko nie zdominował? - Dokładnie tak, jak trener Fiodor powiedział. Przed panem pojedynek z Polakiem? - Nie ma możliwości, żeby jakikolwiek Polak stoczył ze mną walkę, poza Mariuszem Wachem i Adamem Kownackim. Rewanż z Mariuszem pod koniec roku byłby spoko, a moją naruszoną dumą jest porażka z Adamem. Z tą dwójką zawodników chcę walczyć. A co z "Diablo" Włodarczykiem? - Ewentualnie jeszcze Włodarczyk, jak się napatoczy i nie przestraszy. Na razie trzęsie porami. Myśli pan? - Ja to wiem, a nie, że myślę. Przecież "Diablo" też mówi o tym, że chce z panem walczyć. - Mówi tak oficjalnie do mediów, a jak przychodzi co do czego, to mówi, że nie. Ja chcę powoli wracać do rankingów, dostać rewanż z Adamem, a nie cofać się, a w najlepszym razie dreptać w miejscu. Jak już, to teraz fajnie byłoby zrobić walkę z Erikiem Moliną, ewentualnie rewanż z Mariuszem. Czyli rewanż z Wachem cały czas pan podtrzymuje? - No tak, ja jestem za, przecież nigdy tego nie ukrywałem. Jestem zawodnikiem, który nie chce pozostawić żadnych wątpliwości, choć i tak uważam, że bez żadnych kontrowersji wygrałem pierwszą walkę. Jedyne, co mogło zaburzyć obraz, to nokdaun, ale wszyscy, którzy obejrzeli ten pojedynek na spokojnie, są zdania, że pokonałem Mariusza. Aczkolwiek jestem chętny na rewanż, tylko tak jak mówię: na razie dajcie mi znaleźć trenera i troszkę się z nim zgrać, może najpierw stoczyć jakąś jedną walkę... To wszystko jest w trakcie, ciężko mi się ze wszystkiego pozbierać i na nowo ułożyć, a co dopiero myśleć o walce. Jest taki pomysł, by trafić pod skrzydła nowego trenera razem z Izu Ugonohem? - Jasne, rozmawiam na ten temat z Izu i cały czas poszukujemy. Ciągle wymieniamy się informacjami, bo zależy nam na dobrym wyborze. Przecież razem z Izu i Maćkiem Sulęckim mieliśmy świetny team, więc fajnie by było, gdyby tak pozostało. Rzecz w tym, że Sulęcki już postawił na trenera, wybierając Piotra Wilczewskiego, na co wy pewnie się nie zdecydujecie. - Tak, ale Maciek ewentualnie może pójść z nami. Byliśmy jedną drużyną, było nam ze sobą fajnie i tego szukamy. Rozmawiał Artur Gac