Artur Szpilka w tej chwili jest w przededniu wielkiego wyzwania. Już bowiem 3 czerwca na PGE Narodowym dojdzie do wielkiej gali federacji KSW, gdzie "Szpila" zmierzy się we wszechstylowej walce wręcz z prawdziwą legendą rozkwitu tego sportu w naszym kraju, Mariuszem Pudzianowskim. Artur Szpilka ujawnia, ile naprawdę zarobił za głośny pojedynek w Ameryce Trenujący od kilkunastu lat MMA "Pudzian" w opinii niektórych ekspertów uchodzi za faworyta. Były najsilniejszy człowiek świata jest już prawdziwym weteranem (46 lat), ale znajomość wielu technik, masa oraz ciągle imponująca siła sprawiają, że może na kilka sposobów rozstrzygnąć ten pojedynek. Płaszczyzną, w której niewątpliwie Szpilka ma największe szanse na spektakularne zakończenie walki na swoją korzyść, jest boks. Jeśli "Szpili" wejdzie zadane z odpowiednim timingiem uderzenie, wówczas pojedynek w jednej chwili może się zakończyć. Andrzej Gołota po latach przyznaje. Doszło do oszustwa W programie na kanale Youtube portalu sport.pl ten wątek także był podejmowany, ale największa część rozmowy dotyczyła sobotniej gali bokserskiej w Rzeszowie, gdzie polski boks mógł radować się z kolejnego mistrza świata. Do tego wąskiego grona dołączył Łukasz Różański, demolując już w pierwszej rundzie Alena Babicia. Stawką walki był najcenniejszy pas federacji WBC w mającej krótki rodowód kategorii bridger. W studiu spotkali się, będący stacjonarnie promotor Andrzej Wasilewski, który doprowadził do tej walki, a zdalnie jego wieloletni zawodnik, Artur Szpilka. Ciekawe relacje pomiędzy oboma panami można było poznać po tym, jak prowadzili rozmowę. Z jednej strony widać było obopólną wielką sympatię, z drugiej jednak "Szpila", jak to on, co na języku to na ustach, a szef Knockout Promotions kąśliwie odpowiadał. Szpilka vs Wasilewski. Cios i kontra, starcie w studiu telewizyjnym W pewnej chwili były pięściarz podkreślił to, co po wielokroć akcentuje, że choć ostatecznie nigdy nie dane mu było zostać mistrzem świata, to nie bał się żadnych wyzwań i zawsze był pierwszy, aby decydować się na trudny pojedynek. Przykładem było starcie z Bryantem Jenningsem w styczniu 2014 roku w Madison Square Garden Theater w Nowym Jorku, zakończone jego pierwszą zawodową porażką. Promotor Usyka już w Polsce. Sensacyjna walka coraz bliżej Szpilka: Powiedziałem: "Andrzej, ja biorę tę walkę, jadę" i nie było gadania. Wiesz, ile dostałem za ten pojedynek? Na czysto mi wyszło 30 tysięcy dolarów. Wasilewski: Gaża wyniosła 100 tysięcy dolarów brutto. Szpilka: No to mówię, że po odliczeniu podatku, promotorskiego i dla trenera, zostało mi dokładnie 30 tysięcy dolarów. Czy któryś z młodych pojechałby walczyć za takie pieniądze z takim zawodnikiem, którym wtedy był Jennings, czyli przyszłą gwiazdą? No nie do końca, a ja na to nie patrzyłem. Wasilewski: A znasz takiego faceta, który ci doradzał, żeby tam wtedy nie jechać? Szpilka: Nie pamiętam. Wasilewski: Andrzej Wasilewski się nazywał - buchnął śmiechem promotor. Szpilka: No to ja pamiętam, to wiem, ale mówiłem, że jedziemy i nie patrzymy. Ale gdyby nie to, też nie byłbym mentalnie w tym miejscu, w którym jestem obecnie. W innym fragmencie rozmowy Szpilka, szukając analogii do starcia z Pudzianowskim, podkreślił, że największą trampoliną w jego bokserskiej karierze była walka z Tomaszem Adamkiem, którą wygrał dzięki bardzo mądrej taktyce, prowadzony jeszcze wtedy przez Fiodora Łapina. To po niej otworzył nowy rozdział, przenosząc karierę do Stanów Zjednoczonych. - Właśnie tam zarobiłem kupę siana. Oczywiście to, co Andrzej gada w telewizji, to też jest głupota. Gada takie sumy, że nie wiem, skąd je bierze. No chyba że on coś wziął, a ja o tym nie wiem - nakręcił się Szpilka, po czym zupełnie zaskoczył zbitką uznania i... - Łukasz Różański ma teraz idealną sytuację. Ma promotora, który - co by o Andrzeju nie mówić, bo wiadomo, że najchętniej to wiesz Andrzejku, że złapałbym cię i czasami nakopał do tyłka tak, że hej - jest kozakiem w tym co robi i rozdaje karty. Zna odpowiednich ludzi, żeby do tego doprowadzić. I tu chapeau bas - kontynuował były rywal Deontaya Wildera. Wasilewski buchnął śmiechem po tym, jak wtrącił w odniesieniu do "obiecanego" kopniaka: "Taką dyscyplinę uprawiasz, że teraz tego cię uczą", a Szpilka snuł wizję na temat dalszej kariery Różańskiego, czyli swojego ostatniego pogromcy. - Ja na miejscu Łukasza spróbowałbym obronić pas bridger, zrobić to jeszcze raz w Polsce, a później wyobraźcie sobie, że walczy z jednym z największych mistrzów świata, czyli może Tysonem Fury'm, bo Usyk z tego co słyszę, gdyby został niekwestionowanym mistrzem, pewnie chciałby odejść - mówiąc to Szpilka aż złapał się za głowę.