Artur osiągnął sporo w wadze ciężkiej. Boksował na antenie HBO, boksował na antenie Showtime, pokonał kilku solidnych rywali, zaskoczył mnie zwycięstwem nad Tomkiem Adamkiem, a choć Deontay Wilder znokautował go bardzo ciężko, przez osiem wcześniejszych rund radził sobie całkiem całkiem... Ale zrozumiał chyba, że jeśli ma zasiąść na tronie, to właśnie w "polskiej" kategorii junior ciężkiej. Mistrzami świata w tym limicie byli już Michalczewski (na moment), Włodarczyk, Adamek oraz Głowacki. I właśnie po sukcesie "Główki", Artur zaczął podobno powoli się wahać. Dziś mówi wprost, że jeśli bez szkód i wielkich problemów zejdzie do granicy 97 kilogramów, będzie się męczył i zbijał do limitu 90,7 kg. "Ważę 102 kg i będzie mniej. Jak zejdę do 97, schodzę do wagi junior ciężkiej" - napisał Szpilka na jednym z portali społecznościowych. Ale zaraz zaznaczył, że póki co, to tylko pomysł, a od pomysłu do realizacji jeszcze długa droga. "Spokojnie póki co. Teraz ważę 102 kilogramy i już jest ciężko. Minimum pół roku pracy i wtedy zobaczymy". Przypomnijmy, że "Szpila" rozpoczynał zawodową karierę od kategorii cruiser. Miał już rekord 5-0 (3 KO), gdy zakontraktowano mu walkę z Wojtkiem Bartnikiem podczas pamiętnej gali Polsat Boxing Night. Obaj panowie weszli na wagę, spojrzeli sobie z bliska w oczy i... Co było potem wszyscy pamiętamy. Policja, długa przerwa w karierze i powrót już na stałe w wadze ciężkiej. Łukasz Furman