Po śmierci Andrzeja Gmitruka, były pretendent do tytułu mistrza świata pozostaje bez nowego szkoleniowca. W podobnej sytuacji znajduje się także inny z byłych podopiecznych śp. trenera Izu Ugonoh, a jedynie Maciej Sulęcki już wybrał pracę z Piotrem Wilczewskim. Ugonoh, w niedawnej rozmowie z Interią, nie przejawiał wyraźnego podenerwowania, choć oczywiście też chciałby już mieć w narożniku nowego fachowca, za to "Szpila" w swoim stylu wyraził rozczarowanie. - Szczerze powiedziawszy to jestem mocno podirytowany sytuacją, w której aktualnie się znajduję. Nie wiem kiedy stoczę kolejną walkę, nie wiem też kto będzie moim trenerem. Nic nie wiem. Inaczej to sobie wyobrażałem - cytuje pięściarza portal sport.tvp.pl. W pomoc w znalezieniu nowego fachowca zaangażował się także poprzedni szkoleniowiec "Szpili" Fiodor Łapin, który słynie z twardych zasad i już kiedyś zapowiedział, że wieliczanin nie wróci pod jego skrzydła. Łapin rozpoczął poszukiwania, przez swojego przyjaciela ze studiów, na Ukrainie, która rodzi w utalentowanych pięściarzy i gdzie nie brakuje fachowców. - On znakomicie zna tamtejsze środowisko, ale ostrzegałem Artura, że to nie potrwa kilka dni, a kilka tygodni. Nie jest tak, że ja mówię "Szpilka" i na Ukrainie ustawia się kolejka chętnych. Potrzeba kogoś, kto będzie dla niego takim autorytetem jakim był Andrzej Gmitruk - powiedział Łapin dla sport.tvp.pl. Inna sprawa, że Szpilka w okresie roztrenowania znów zapomniał, że profesjonalny sportowiec nieustannie dba o wagę i mocno przybrał na wadze. Zganił go za to promotor Andrzej Wasilewski, a teraz sam zawodnik przyznał, że jego brzuch "rozrósł się do niebezpiecznych rozmiarów". Art