Do walki Szpilki (24-5, 16 KO) z Babiciem (10-0, 10 KO) mogło dojść 21 maja, a stawką byłby pas WBC Silver w kategorii bridger. To właśnie w tej kategorii już wkrótce Łukasz Różański ma zmierzyć się o mistrzowskie trofeum, które należy do Kolumbijczyka Oscara Rivasa. Artur Szpilka odrzucił dużą walkę. "Szkoda, bo fajna szansa, ale..." - Odrzucił tę propozycję i... dobrze, bo to byłby po prostu bardzo zły matchmaking - napisał red. Jagiełło. I trudno się z tym nie zgodzić. Starcie z Babiciem, do którego miałoby dojść na gali w Londynie, organizowanej przez grupę Matchroom Boxing, byłoby ze strony "Szpili" obarczone ogromnym ryzykiem. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy pięściarz dopiero wraca po kontuzji kolana i bliżej jest mu do oktagonu niż do boksu, który jeszcze do niedawna był całym jego życiem. Będący na rozdrożu Szpilka, który ostatni pojedynek przegrał właśnie z Różańskim, mógłby skończyć z Babiciem jeszcze gorzej niż podczas starcia z rzeszowianinem. To tylko pokazuje, że 33-latek, który w przeszłości był żądny walk z całą światową czołówką, dzisiaj już poważniej kalkuluje. I trudno się temu dziwić. - Rywal idealny by ograć na nogach, tylko po prostu dziś Artek nie umie już na nogach... Co innego gdyby forma była. Szkoda, bo fajna szansa, ale trzeba być w reżimie jak sportowiec i wiedzieć czego się chce... - ubolewa Grzegorz Proksa, były mistrz Europy w wadze średniej, zabierając głos na Twitterze. W końcu głos zabrał sam Szpilka, potwierdzając wersję i przedstawiając, co nim kierowało: - Odrzuciłem dlatego, bo zaczynam nowa przygodę. Dla jasności zaczynam coś od nowa - zapowiedział.