Do czasu kończącego, pojedynczego ciosu Amerykanina, Szpilka poczynał sobie w ringu całkiem dzielnie. Polak pewnie nie wygrałby na punkty, bo wyrównany przebieg pojedynku z pewnością premiował urzędującego mistrza świata, ale Wilder musiał się natrudzić, by "przycelować" rywala. Wilder dopiął swego w dziewiątej rundzie, wyprowadzając bardzo mocny i niezwykle celny cios z prawej ręki na szczękę, po którym - mówiąc kolokwialnie - Szpilce odcięło prąd. Nikomu nie było do śmiechu, bo pięściarz z Wieliczki na chwilę stracił przytomność i istniało niebezpieczeństwo, że ucierpiał mózg Polaka. Stąd niezwłoczna wizyta w szpitalu i badania, których wynik był pozytywny. Pojedynek "Szpili" z "Bombardierem" z Alabamy odbył się 16 stycznia w nowojorskiej hali Barclays Center, na Brooklynie. Od tego czasu najpopularniejszy polski pięściarz jeszcze nie stoczył żadnej walki, a jego powrót na ring jest planowany na 25 lutego. Amerykanin też nie grzeszył aktywnością, bowiem przeszedł łącznie trzy operacje prawej dłoni. Jedynie w lipcu pokonał swojego rodaka Chrisa Arreolę, a teraz - na tej samej gali co Szpilka - ma przetestować w walce wieczoru szczękę Andrzeja Wawrzyka.