- Jestem właśnie w drodze na trening. Dziś czeka mnie tarcza, jutro sparing. Mam naprawdę fajne sparingi z Ericiem Moliną. Zarówno mój, jak i jego trener są pod wrażeniem tego co robię i mówią mi, że jeśli będę boksował w taki sposób jak na treningach, to powinienem pokonać Wildera. Molina daje naprawdę dobre sparingi, choć on boksuje trochę inaczej, trochę mądrzej niż Wilder - analizuje pięściarz z Wieliczki, obecnie mieszkający w Houston. - Jestem zmęczony po ciężkich treningach, ale mam świetnie ułożoną dietę i wstaję już o szóstej rano, by zjeść pierwszy posiłek. Zaczynamy dosyć wcześnie, gdyż trenuję już o dziewiątej rano. Ciężko trenuję, a wszystko wokół wydaje się piękne. Dociera do mnie, że mogę zrobić coś niezwykłego i nie mogę się już doczekać dnia walki - mówi podekscytowany "Szpila". - Liczyłem bardzo na ten pojedynek, a gdy już to wszystko do mnie doszło, zacząłem się sam zastanawiać, czy to może jeszcze nie za wcześnie? Szczerze mówiąc bardziej czekałem na to, jak rozstrzygnie się sytuacja związana z pasem IBF, ale już trzy tygodnie przed podpisaniem kontraktu na spotkanie z Wilderem wiedziałem, że nie mam szans na konfrontację z Wiaczesławem Głazkowem o pas IBF - przyznaje Artur. - Cała ekipa we mnie mocno wierzy. Kiedy sparuję, wszyscy się zbiegają i mi pomagają. Jeśli tylko zaczynam jakoś niepotrzebnie pajacować, natychmiast wszyscy krzyczą: "podnieś ręce!". Mówię wam, to naprawdę aż śmiesznie wygląda, ale wszyscy mi kibicują i wierzą we mnie. Wilder jest bardzo dynamiczny, ma szybką prawą rękę i stąd bierze się ta jego siła. We wszystkich swoich atakach jest jednak bardzo odkryty. Ale nie czarujmy się, on oprócz mocnego prawego prostego, prawego sierpa i chaotycznych ataków, za bardzo sobie nie radzi w innych płaszczyznach. Widzieliśmy to zresztą w dwóch ostatnich walkach w jego wykonaniu. Jeśli więc mądrze do tego podejdę, a tak właśnie zrobię, to naprawdę jestem w stanie sprawić niespodziankę. Dostałem nowych skrzydeł i nawet gdy jestem bardzo zmęczony, bo przecież człowiek ma prawo być zmęczonym po dwunastu rundach treningu, myślę sobie wtedy: "to ostatnia runda walki o tytuł" i napierniczam w worek ile wlezie - relacjonował "Szpila". - Wzmocniłem się fizycznie, ważę obecnie w granicach 106 kilogramów, a na walkę wniosę pewnie o kilogram mniej. Będę więc silny, tak jak chciałem być. Na przykład Molina jest ode mnie cięższy, lecz to ja spycham go na sparingach do defensywy. On oczywiście próbuje atakować, jednak po jednej czy drugiej kontrze znów się cofa. Molina nie ma takiej siły ciosu jak Wilder, jest natomiast od niego dużo mądrzejszy podczas walki - powiedział Szpilka.