- Lekarz powiedział, że muszę jeszcze zostać w Nowym Jorku. Ogólnie wszystko jest ok. Dobrze się czuję. Jestem trochę opuchnięty, chyba pierwszy raz – mówił Szpilka. Polski bokser odniósł się do przegranej walki z Deontayem Wilderem o mistrzostwa świata wagi ciężkiej federacji WBC i po raz kolejny dziękował kibicom za wsparcie. - Trochę mam do siebie żal. Miałem wielkie nadzieje, wyszedłem po zwycięstwo. To jest jednak boks, jeden cios może odwrócić wszystko. Dziękuje wszystkim kibicom, którzy byli na walce i mnie dopingowali, za wasze wparcie. Trzymajcie za mnie kciuki – apelował "Szpila". Polak przyznał, że ostatnich rund z Wilderem kompletnie nie pamięta. Po ciosie Amerykanina w dziewiątej rundzie, Szpilka stracił przytomność. - Nie pamiętam trzech ostatnich rund. Było wesoło. To tak, jak masz operację, ktoś wstrzykuje ci morfinę i odlatujesz, a potem się budzisz. Wielki szacunek dla Wildera, bo skontrował, czego się nie spodziewałem. Przewidywałem, że będzie bardziej rzucał "cepami" – komentował Szpilka. Bokser wybiera się w najbliższym czasie do Polski, gdzie przejdzie operacje ręki. Co ma zamiar robić po powrocie do zdrowia? - Chciałabym zaatakować pas IBF, ale wszystko się jeszcze okaże - powiedział bokser.