Artur "Orzeł Biały" Binkowski to postać, która w ostatnim czasie wzbudzała ogromne kontrowersje. 49-latkowki wróżono kiedyś wielką, pięściarską przyszłość. W 2000 roku był on reprezentantem Kanady na igrzyskach olimpijskich w Sydney. Później walczył zawodowo w wadze ciężkiej, słynąc z silnego ciosu. Swoją ostatnią walkę stoczył w 2014 roku, przegrywając z Michałem Cieślakiem. Jak sam przyznał, nie był zainteresowany światem freak fightów. Dał się jednak skusić na występ w federacji FAME MMA ze względu na postać swojego rywala. Artur Binkowski wprost stwierdził, że Tomasz "Tomek" Majewski - znany dziennikarz piszący o sportach walki - zdołał mu podpaść, dlatego postanowił stanąć z nim do walki. FAME 24: Wyniki NA ŻYWO. Zobacz, kto wygrał te pojedynki Walka została zakontraktowana w formule bokserskiej na dystansie trzech dwuminutowych rund w małych rękawicach. Obaj zawodnicy wchodząc do areny mieli łącznie 108 lat (Binkowski 49 i Majewski 59). Przygotowana w ATM Studio arena ze względu na swoją budowę nazywana jest "basenem". Tomasz Majewski próbował rozpoczął ambitnie, szukając uderzenia. Ale od samego początku widać było przewagę Artura Binkowskiego - i w warunkach fizycznych, i w doświadczeniu. "Orzeł Biały" szybko trafił krótkim prawym, a potem świetnie balansował, zmuszając rywala do nieustannego odwrotu. I on potrafił jednak chybić po uniku Majewskiego, choć i tak doprowadził do rozcięcia nad jego okiem. Na 40 sekund przed końcem pierwszej rundy Binkowski upadł, ale bez uderzenia. Gwiazdor MMA oskarżony o morderstwo. Usłyszał wyrok, nagły zwrot akcji FAME MMA 24. Artur "Orzeł Biały" Binkowski pokonał Tomasza Majewskiego W drugiej rundzie Tomasz Majewski zdawał się walczyć już nie z rywalem, a ze samym sobą. Z każdą sekundą ewidentnie zaczęło brakować mu tlenu, przez co niemal słaniał się na nogach. Pod koniec rundy był nawet liczony. Ale przetrwał. Choć w przerwie przed decydującą odsłoną starcia nie mógł wręcz dojść do siebie. Na początku trzeciej rundy sędzia odebrał Tomaszowi Majewskiemu punkt za wejście w nogi. Później Artur Binkowski bezwzględnie go obijał. Majewski obracał się już chwilami tyłem do niego, chcąc uciekać. W samej końcówce sędzia kolejny raz ukarał go karnym punktem, a kilkanaście sekund później wybrzmiał końcowy gong. Po nim sędziowie jednogłośnie wskazali na Artura "Orła Białego" Binkowskiego. Ten oddał po walce szacunek rywalowi przyznając, że najchętniej skończyłby walkę już w pierwszej rundzie, lecz nie był w stanie tego zrobić. Problemy gwiazdora FAME MMA. Nieostrożnie dobierał słowa i się doigrał