To nie pierwszy konflikt z prawem urodzonego w Polsce Binkowskiego, który wyemigrował z ojczyzny w wieku 13 lat. Olimpijczyk z Sydney, gdzie wystartował pod kanadyjską flagą i dotarł do ćwierćfinału, dzisiaj jest cieniem człowieka z dawnych lat, tak pod względem sportowym, jak również sposobu zachowania. Filmiki, które z "Artem" w roli głównej trafiają do internetu, skandalizują formą przekazu. Popularność i kontrowersyjność uczyniła Binkowskiego jednym z bohaterów gali na Stadionie Narodowym, na której pięściarz ma stoczyć pojedynek bokserski z organizatorem przedsięwzięcia Marcinem Najmanem. Teraz nad polsko-polskim starciem zebrały się ciemne chmury, bo jak ustalił branżowy portal boxing.pl, 42-letni Binkowski trafił do aresztu w Kanadzie, gdzie ma spędzić kilka tygodni. - Od samego początku, od kiedy postanowiliśmy, że przyjmiemy ofertę Artura Binkowskiego, zakładaliśmy, że będzie również potrzebny zawodnik w gotowości na zastępstwo. Ale w tej chwili nie podejmujemy w tej sprawie żadnych decyzji. Z moich informacji wynika, że Artur nie ma problemów kryminalnych, a są to problemy rodzinne i osobiste. Poczekamy jak rozwinie się ta sytuacja. Tydzień temu Artur dzwonił do mnie, że może tak się zdarzyć, że pójdzie na miesiąc do aresztu, za próbę kontaktu ze swoimi dziećmi - skomentował w rozmowie z boxing.pl Najman. AG