- Kowalow też uchodził za zawodnika nie do ruszenia. Zobaczycie, że on będzie zdziwiony siłą moich ciosów - odgrażał się brytyjski pretendent. I rzeczywiście, gdy tylko zabrzmiał pierwszy gong, ostro ruszył na rosyjskiego niszczyciela. Potężne bomby pruły powietrze, ale challenger na moment zaplątał się przy linach, a Beterbijew wykorzystał to, uderzył prawym hakiem na szczękę, posyłając przeciwnika na deski. Za moment zabrzmiał gong na przerwę. Johnson nie zamierzał jednak łatwo sprzedać skóry i w drugiej rundzie to on niespodziewanie wywrócił czempiona krótkim lewym sierpowym. Po sześciu minutach remis 18:18. W trzecim starciu trwało obustronne bombardowanie i jasne było, że ktoś zaraz padnie. Wszystko skończyło się w końcówce czwartej odsłony. Będący przy linach Beterbijew trafił prawym sierpowym na szczękę, sekundę później poprawił takim samym prawym sierpowym - tym razem na skroń, kompletnie odcinając rywala od prądu. Nokaut. Ale tak trudnej przeprawy Rosjanin jeszcze nie miał...