"AJ is back!" - takim hasłem reklamowała się gala boksu w Londynie, podczas której pięściarscy fani znowu mogli dopingować Anthony'ego Joshuę w akcji we własnym kraju. Joshua chciał tym samym zmazać plamę dwóch porażek z rąk Ołeksandra Usyka. Panowie dwa razy przewalczyli 12 emocjonujących rund. Na nieszczęście "AJ'a" w obu przypadkach arbitrzy wskazywali wygraną Ukraińca. Wcześniej ręka Brytyjczyka ostatni raz powędrowała w górę w grudniu 2020 r., kiedy to znokautował w 9. rundzie Kubrata Pulewa. Rywalem Brytyjczyka był wracający po jedynej w karierze porażce Jermanie Franklin. Amerykanin w listopadzie ubiegłego roku przegrał z Dillianem Whytem na wydarzeniu w hali Wembley Arena. Pojedynek trwał pełne 12 rund, po których sędziowie orzekli niejednogłośnie zwycięstwo reprezentanta gospodarzy. Zanim doszło do starcia Joshua - Franklin na ringu w Anglii mieliśmy okazję zobaczyć pojedynek Polaka Daniela Bociańskiego, który przegrał na punkty z Johnem Hedgesem (czytaj więcej). Starcie zakontraktowano na 12 rund po trzy minuty. W pierwszej odsłonie panowie zawalczyli bardzo zachowawczo, widać było duży respekt z obu stron i chęć wyczucie intencji rywala. W drugiej znacznie przeważał "AJ", który kilka razy idealnie wszedł w tempo i trafił Franklina. Trzecie starcie ponownie było bardzo spokojne. Wydawało się, że pojedynek rozkręcił się nieco w piątej rundzie ale, kiedy to panowie zaczęli walczyć nieco bardziej agresywnie. Lecz po chwili ponownie brakowało aktywnych zrywów i celnych uderzeń. Mimo wszystko karty w ringu rozdawał Joshua, który w stykowych sytuacjach celnie obijał twarz oponenta. Niemniej jednak walka nie należała do najbardziej widowiskowych. Szczególnie, że im dłużej trwała, tym bardziej Franklin szedł w klincz. Z każdą kolejną odsłoną Amerykanin był coraz bardziej bezradny. Joshua od dziesiątej rundy znacznie się rozkręcił i "bawił" z rywalem, konsekwentnie go męcząc pojedynczymi ciosami. Ostatnie starcie było już tylko formalnością dla "AJ'a", który starał się nie popełnić błędu i doprowadzić do ostatecznej decyzji. Wraz z końcowym gongiem wywiązała się mała awantura w ringu - Franklin nie podał ręki rywalowi i lekko go odepchnął, co zakończyło się przepychanką z Joshuą. Służby na szczęście szybko zapanowały nad sytuacją. Koniec końców sędziowie byli jednomyślni i przyznali zwycięstwo Anthony'emu Joshule, punktując 118-111, 117-111 x2.