O randzie starcia na wypełnionej 80 tysiącami kibiców walijskiej arenie Principality Stadium najlepiej świadczy fakt, że do pełnej unifikacji tytułów w wadze ciężkiej brakuje tylko pasa federacji WBC. To trofeum jest w posiadaniu Amerykanina Deontaya Wildera, byłego pogromcy Artura Szpilki, który właśnie wyjawił, że jego kolejnym rywalem może być inny Polak, Adam Kownacki. Warto odnotować, że w dorobku Joshuy jest jeszcze jedno trofeum, tyle że mniej liczącej się organizacji IBO. "Szklanka"? Bez żartów W powszechnej opinii ekspertów i środowiska bokserskiego zdecydowanym faworytem jest 28-letni Joshua, mistrz olimpijski z Londynu, którego najcenniejszym skalpem w zawodowym CV jest odesłanie na emeryturę przed jedenastoma miesiącami wieloletniego dominatora Władymira Kliczki. Pojedynek z Ukraińcem był doskonałym testem prawdziwych możliwości Brytyjczyka, weryfikując jego mocne strony oraz obnażając kilka mankamentów, a przy okazji zadając kłam częstej opinii, jakoby szczęka "AJ’a" była "szklana". Joshua przetrwał potężny kryzys, a następnie zebrał siły i był na najlepszej drodze, by możliwie najbardziej spektakularnie pokonać Kliczkę. Skończyło się na technicznym nokaucie w 11. rundzie, co w niczym nie umniejsza dokonaniu wyśmienitego atlety z Watfordu. Przewaga w warunkach fizycznych, a co za tym idzie atut dłuższego zasięgu rąk, niewątpliwie będzie sprzyjał Joshule w prowadzeniu walki na dystans. Inna sprawa, że Brytyjczyk bardzo dobrze spisuje się także w półdystansie, co dodatkowo nie będzie ułatwiało zadania Parkerowi. 26-letni Nowozelandczyk ma za sobą minimalnie większe doświadczenie (24 zwycięstwa, przy 20 Joshuy), ale już dawno efektownością pojedynku nie porwał publiczności. Być może wpływ na to miały kontuzje, bo w okresie poprzedzającym przygotowania do pojedynku z "AJ’em", Parker poddał się operacjom obu łokci. Twarda szczęka i dynamit w pięściach Czempion WBO odgraża się, że wszystkie pasy wrócą z nim do Nowej Zelandii, ale jeśli rzeczywiście ma sprawić niespodziankę, to musi zaprezentować najlepszą dyspozycję w karierze. Świetne przygotowanie od strony fizycznej zdradza sylwetka sportowca, ale do tego, by dobrać się do skóry jednemu z najbardziej muskularnych pięściarzy na świecie, potrzebne jest znakomite przygotowanie taktyczne. Parker bez wątpienia musi bardzo dynamicznie wchodzić w półdystans i wyprowadzać szybkie serie ciosów, różnicując ich płaszczyznę na głowę oraz na tułów. Przy tym powinien bardzo czujnie pracować gardą, bo mocne i precyzyjne uderzenia Joshuy prędko mogą poskromić jego apetyt. Twarda szczęka to coś, co bez wątpienia może pomóc przybyszowi z Pacyfiku. Podczas piątkowej oficjalnej ceremonii ważenia obaj udowodnili, że razem ze swoimi sztabami bardzo dobrze analizują sytuację. Joshua wyciągnął wnioski z błędów w przygotowaniu kondycyjnym, a Parker potwierdził, że naprawdę chce postawić na jeszcze większą szybkość i mobilność w ringu. I tak pierwszy z gladiatorów wniósł na wagę 109,85 kg, czyli mniej niż w poprzedniej walce o ponad pięć kilogramów. Z kolei Parker zrzucił blisko cztery kilogramy, ważąc 107,25 kg. Czekolada i McDonald's to przeszłość W dzisiejszym świecie, w którym aż roi się od trenerów personalnych, a ich obecność jest odpowiedzią na pragnienie społeczeństw o posiadaniu modelowej sylwetki i fit ciała, Joshua stał się uosobieniem dążeń milionów ludzi. Między innymi dlatego jego popularność zaczyna coraz bardziej wykraczać poza ring i sport, co wiąże się ze starannym budowaniem wizerunku z troską o najmniejsze detale. Jednak nie zawsze postępowanie przyszłego mistrza było godne naśladowania, o czym świadczy swoista spowiedź czempiona w książce Johna Dennena "Joshua. Droga na szczyt", która ukaże się już 12 kwietnia nakładem wydawnictwa SQN. "(...)Pamiętam, że początkowo zajadałem się czekoladą i ogólnie żywiłem się w McDonaldzie. Mój styl życia trudno było nazwać sportowym. Mimo to trenowałem jak mistrz olimpijski. Pamiętam, jak przyznałem sam przed sobą: 'Robi się cholernie trudno'". W pewnym momencie zrozumiał, że musi dokonać wyboru: albo podejdzie do sprawy poważnie, albo zrezygnuje. Joshua wspomina sparing sprzed wielu lat, który nazywa "małą wojną", jaki miał okazję stoczyć z rodakiem Tysonem Fury’m. "Rekreacyjna" wpadka Joshuy Cieniem na jego życiorysie położyła się wpadka w 2011 roku, gdy podczas rutynowej kontroli drogowej znaleziono przy nim nazywane "rekreacyjnym narkotykiem" konopie indyjskie. Pewnie nigdy by sobie nie darował, gdyby ów występek pozbawił go szansy stania się gwiazdą wagi ciężkiej. Wtedy nie było jednak kolorowo. Sportowiec został zawieszony w prawach członka drużyny i poważnie nosił się myślą nawet o porzuceniu boksu. Tak hartował się charakter chłopaka, którego ciągnęło do alternatywnego, mroczniejszego życia. Dziś w Cardiff, w konfrontacji obu silnych i hardych osobowości, wszyscy oczekują zaciekłego starcia. Niewykluczone, że o przebiegu tej walki będzie dyskutowało się nie mniej żywiołowo, jak o starciu, zakończonym symbolicznym przejęciem pałeczki przez Joshuę od Kliczki. - Joshua jest tylko człowiekiem, można go pokonać. Przyleciałem na Wyspy Brytyjskie, aby odebrać mu pasy mistrzowskie - zapowiada Parker, czym jeszcze bardziej podkręca emocje. Giganci, a wśród nich Polak Gala w stolicy Walii będzie miała też polski akcent, za sprawą 29-letniego Bartłomieja Grafki.Ten niebojący się wyzwań pięściarz z Katowic nie ma za sobą możnego promotora, a mimo to zapracował sobie na miano pożądanego testera dla miejscowych faworytów. Stąd najczęściej przychodzi mu boksować za granicą, a w jego bilansie walk jest mniej zwycięstw niż porażek (20 wygranych przy 28 przegranych).Tym razem Grafka przetestuje brązowego medalistę olimpijskiego z Rio de Janeiro w kategorii półciężkiej 25-letniego Joshuę Buatsiego. Faworyzowany rywal stoczył w gronie profesjonalistów dopiero cztery walki, ale plan zakłada, że przekonująco pokona Polaka.Jednak niewykluczone, że pogromca m.in. Pawła Głażewskiego wysoko zawiesi poprzeczkę. W lutym bardzo dobrze, mimo porażki na punkty, Grafka zaprezentował się w starciu z rutynowanym Robinem Krasniqim na gali w Niemczech. Artur Gac