Brytyjczyk przekonuje, że stawka i wymiar pojedynku nie są dla niego obciążeniem, podobnie jak fakt, że w pierwszej walce doznał brutalnej porażki. - Jedynie w niektórych sytuacjach myślałem o porażce w pierwszej walce. Np. gdy kładłem się do łóżka. Teraz też jest w porządku. Moim błogosławieństwem są ludzie, jakich mam wokół siebie. Solidna ekipa. Porażka przyniosła mi pewnego rodzaju ulgę. Jestem silny mentalnie i znajduję pozytywy nawet w najgorszych chwilach. Nie chowam się przed niczym. Mógłbym długo rozmawiać o moich porażkach, nie wstydzę się ich - powiedział Joshua. - Nigdy nie jestem zdenerwowany. Patrząc na ostatnią walkę, widać, że byłem nawet trochę senny, kiedy wchodziłem do ringu i kiedy boksowałem z Ruizem. Wiem, że jestem dobry w tym, co robię. Sama walka nie jest trudna, wygrywanie też nie jest. Najtrudniejszą rzeczą jest trening i otoczenie się właściwymi ludźmi - dodał Brytyjczyk, który jest już w Arabii Saudyjskiej i na początku przyszłego tygodnia przystąpi wraz z Ruizem do ostatnich obowiązków medialnych, m.in. konferencji prasowych.