Mistrz wagi ciężkiej spotka się z Rosjaninem 22 września na stadionie Wembley w Londynie. Kolejną walkę ma już zaplanowaną na 13 kwietnia i ma nadzieję, że jego rywalem będzie wtedy Deontay Wilder (40-0, 39 KO). - Chcę tej dużej walki, dlatego myślę już o tym, co będzie po Powietkinie. Przejadę się po nim. Datę i lokalizację walki z Wilderem mamy już ustaloną - powiedział. - Wilder ma za sobą 40 obozów przygotowawczych i nawet jeśli nokautujesz wszystkich w pierwszej rundzie, to i tak masz za sobą dużo rund przeboksowanych na sparingach, masz duży przebieg. On jest zawodowcem od 2009 roku, czyli od blisko dziesięciu lat. To dużo czasu, po drodze, podczas tych wszystkich sparingów, został zraniony przez wielu zawodników. Ile ma zatem jeszcze w baku? Dwa, może trzy lata? - dodał. Walka Joshua-Wilder mogła się odbyć już we wrześniu, ale obozy obu zawodników nie zdołały osiągnąć porozumienia. Chodzi oczywiście o pieniądze. - Moja wiadomość do nich wszystkich, do Fury'ego również, jest taka, że gdybym był na ich miejscu, to znaczy nie był stroną A, to wziąłbym mniejsze pieniądze. Kiedy w 2016 roku walczyłem o pas IBF z Charlesem Martinem, przyjąłem dużo mniejszą sumę, ponieważ wierzyłem w siebie. To jest gra i trzeba umieć w nią grać - pokonaj mnie, pokonaj mnie potem w rewanżu i zostaniesz królem wagi ciężkiej. Jeśli w siebie wierzysz, to podpisz kontrakt i ze mną walcz - stwierdził Joshua.