W Czarnogórze zdobyłaś po raz drugi w karierze wicemistrzostwo Europy. Czy patrząc na przebieg finałowej walki czujesz lekki niedosyt czy jesteś zadowolona z kolejnego medalu? Jest lekkie poczucie niedosytu, ale też i jestem zadowolona z tego medalu. To była dla mnie trudna walka. Boksowałam trochę inaczej niż zazwyczaj. Miałam już na rozkładzie mistrzynię olimpijską, ale najwyraźniej Niemka była dla mnie na ten moment za silna. Wydawało się, że wygrana z Niemką Stefanie von Berge jest blisko. W trzeciej rundzie walczyłaś bardzo dobrze. Po ostatnim gongu czułaś, że wygrałaś? Po walce byłam zadowolona z siebie. Przed ostatnim starciem był remis. Jeden sędzia typował moją wygraną, jeden porażkę, a trzech remis. Wiedziałam, że wystarczy mi przekonać dwóch z tych trzech sędziów żeby wygrać. Myślałam, że w trzeciej rundzie zrobiłam wystarczająco, ale najwyraźniej mi się to nie udało. Jednego dnia trzy Polki walczyły o złoto. Była między Wami jakaś drobna rywalizacja? Żadnej rywalizacji nie było! Każda z nas startuje w innej kategorii wagowej, tak że wszystkie trzymałyśmy za siebie kciuki. Ja przegrałam jako pierwsza, no i trzymałam kciuki za dziewczyny. Potem walczyła Ela, a na samym końcu Martyna i liczyłyśmy, że chociaż jej uda się zdobyć medal. No ale niestety... Cała drużyna trzymała za nas kciuki, wszyscy cieszyliśmy się z wygranych półfinałów. I potem wszyscy byliśmy smutni po finałowych porażkach. Od stycznia trenujesz z nowym sztabem. Dużo zmieniło się w twoich przygotowaniach? Bardzo dużo się zmieniło, mamy całkiem inne podejście do boksu, inaczej trenujemy i podchodzimy bardziej profesjonalnie. To już nie jest tak, że tylko od zawodnika wymaga się profesjonalizmu, ale też i od całego sztabu. Dostajemy od trenerów niesamowitą wiedzę, która do tej pory nie zawsze docierała do wszystkich zawodniczek. Chcieliby, żebyśmy były odpowiedzialne za siebie i robią wszystko, żeby nas tego nauczyć. To znaczy, że masz zastrzeżenia do poprzedniego sztabu? Zastrzeżenia? Po prostu ta ekipa nie była tak profesjonalna, jak teraz. Bardzo dużo brakowało w poprzednim sztabie... Na szczęście teraz wszystko zmieniło się na plus, na duży plus i mogę ze spokojną głową przygotowywać się do igrzysk. I wiem, że jeśli wywalczę kwalifikacje, to nie będę sama. Jak wchodzę do ringu, to czuję, że trenerzy stoją za mną. Nie muszę myśleć o wszystkim sama. Wiem, że trenerzy zawsze mi pomogą, przed walką, w trakcie walki, znajdą na wszystko rozwiązanie. Czytaj także: Walka o cztery pasy zaczyna nabierać kształtów Jakie masz plany po mistrzostwach Europy? W tym roku startujemy jeszcze na turnieju im. Leszka Drogosza w Kielcach, a potem czekają nas mistrzostwa Polski seniorek. I po nich będziemy kończyć nasze przygotowania obozem w Zakopanem, gdzie mamy taki mały "resecik". A od przyszłego roku przygotowujemy się już stricte pod kwalifikacje do igrzysk olimpijskich. No właśnie, a kwalifikacje olimpijskie odbędą się podczas Igrzysk Europejskich w naszym kraju. Myślisz już o tej imprezie? Od kiedy się dowiedziałam, że Igrzyska Europejskie będą kwalifikacjami, to zaczęłam robić wszystko, żeby zbudować na nie odpowiednią formę. Mój sztab planuje, kiedy zacząć treningi, wejść na odpowiednie obciążenia, ale też kiedy z nich zejść. Zajmują się całością, żeby na zawodach wszystko zagrało. Ty już jeden medal z Igrzysk Europejskich masz. Będzie kolejny? Będzie! Choć na tych igrzyskach nie zależy mi tak bardzo na medalu, jak na olimpijskiej kwalifikacji. To pierwszy moment, kiedy można ją zdobyć i chciałabym tego dokonać od razu, żeby potem po prostu ze spokojną głową odpocząć i przygotować się już pod igrzyska w Paryżu. A dla Ciebie ma znaczenie, że będziesz miała szansę walki o igrzyska przed polską publicznością? Ja bardzo lubię, jak ludzie mnie dopingują, jak cała sala chce, żebym wygrała! Im więcej osób będzie mnie wspierać, tym bardziej będę się nakręcała. I łatwiej będzie mi osiągnąć cel. Dlatego bardzo się cieszę, że Igrzyska Europejskie odbędą się w Krakowie i w Małopolsce.