- Wielu ludzi mnie lekceważy. Kiedy mnie widzą, zaczynają wątpić. Nie wierzą, że jestem szybki, że mam duże umiejętności, że mam serce do walki. Jestem jednak mocny właśnie w tych elementach, wiele potrafię i wciąż czerpię z wiedzy ludzi, którzy są wokół mnie. Używam mojej szybkości w kombinacjach ciosów i jestem agresywnym kontrbokserem, tak jak "Canelo", obaj pracujemy zresztą teraz pod okiem Eddy'ego Reynoso - mówi Ruiz jr, pierwszy mistrz świata wagi ciężkiej rodem z Meksyku, który jest wstępnie dogadany na walkę z Chrisem Arreolą (38-6-1, 33 KO) w ostatnim kwartale tego roku. - Jestem teraz bardziej zdyscyplinowany, pracuję z mistrzami. To przynosi mi same korzyści. Drużyna Reynoso jest obecnie w Meksyku, wciąż mamy problemy z powodu pandemii, ale ja nie przestaję trenować. Powstaje nawet dokument o mojej transformacji z grubasa w gościa w formie. Bóg dał mi dar szybkości i składania kombinacji, jestem zawodnikiem, który nawiązuje do dawnych czasów, meksykańskim Mikiem Tysonem - dodaje uśmiechnięty Meksykanin, jeden z najciekawszych zawodników królewskiej dywizji ostatniej dekady.