- Jestem zdyscyplinowany, skoncentrowany i gotowy na drugą walkę. Bycie pierwszym w historii meksykańskim mistrzem wagi ciężkiej to wielki zaszczyt i ciężko pracuję nad tym, by zachować te tytuły. Jestem gotów umrzeć, żeby tylko ich nie oddać. Trener Robles wyciska ze mnie, ile się da. Biegam po górach, zostawiłem najbliższych i poświęciłem się treningowi. Cała ciężka praca da rezultat 7 grudnia. Gdy wygram po raz drugi, udowodnię ludziom na dobre, że pierwsze zwycięstwo nie było dziełem przypadku. A gdy już to zrobię, pomyślę nad kolejnymi wyzwaniami, bo waga ciężka zrobiła się naprawdę bardzo ciekawa - kontynuował meksykański "Niszczyciel". - Najważniejszym krokiem było przeniesienie obozu do Guadalajary, gdzie odebraliśmy Andy'emu strefę komfortu i odsunęliśmy go na jakiś czas od kolegów i rodziny. Trenujemy pięć dni w tygodniu, ale koncentrujemy się w większości na treningu bokserskim. W poniedziałek rozpoczniemy sparingi. Przed nami jeszcze sześć tygodni, więc wszystko powinno być w jak najlepszym porządku. Tym razem mieliśmy dużo więcej czasu i zrobimy z tego przewagę - wtrącił Manny Robles, szkoleniowiec nowego championa. - Joshua będzie chciał mnie wypunktować w dystansie, a moim zadaniem będzie skrócić ring, zbliżyć się do niego i właśnie nad tym teraz pracujemy. Nie martwię się o trening i taktykę rywala, tylko koncentruję się na sobie. Joshua z pewnością ciężko trenuje, będzie trochę lżejszy, lecz za bardzo nie zmieni swojego boksu. Można dużo sobie zakładać przed walką, lecz tak jak powiedział kiedyś Mike Tyson: Każdy plan kończy się w momencie, gdy oberwie się pierwszy cios - zakończył Ruiz Jr.