Przez wpadkę na sterydzie anabolicznym 29-letni Andrzej Wawrzyk stracił szansę na pojedynek o tytuł mistrza świata z Deontayem Wilderem i najwyższą w karierze gażę. Pojedynek miał się odbyć 25 lutego w Stanach Zjednoczonych, a zamiast Polaka do ringu wszedł Gerald Washington. Kostyra dodał, że aby Wawrzyķ mógł się oczyścić (ewentualnie wygrać proces z producentem), teraz musi znaleźć w Europie zamkniętą puszkę odżywki z tej samej serii. "I tu jest problem" - dodał szef sportu w "SE". Nie wiadomo, czy w całej sprawie chodzi o korzystny wynik z dodatkowego "śledztwa" samego zawodnika, przeprowadzonego na własny rachunek. Póki co o niczym takim nie wie Michał Rynkowski, dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie. - Według mojej wiedzy cały czas mówimy o wyniku analizy próbki B i żadne dodatkowe analizy na preparatach nie były realizowane. No chyba, że zawodnik zrobił coś na własną rękę, o czym ja nie wiem... Choć raczej byłbym o tym fakcie poinformowany - powiedział Interii dyrektor Rynkowski. Więcej, szef biura Komisji dodaje, jakich działań oczekuje ze strony sportowca. - Teraz czekamy na decyzję zawodnika o tym, jakie preparaty będzie analizował, czy to w Instytucie Sportu, czy to w Narodowym Instytucie Leków. Po prostu na razie nie jest w stanie dokładnie wskazać jednego, konkretnego preparatu, więc musi wybrać kilka różnych odżywek, które według niego są najbardziej ryzykowne - mówi dyr. Rynkowski. W tej sprawie kluczowe informacje mógłby przekazać sam Andrzej Wawrzyk, ale pięściarz na razie nie odbiera telefonu.