Interia: Jak zmienił się turniej, od czasów kiedy pan wygrywał nagrodę "Złotej Rękawicy"? Andrzej Wawrzyk: Wciąż jest to niezwykle wartościowa impreza, nie mam co do tego wątpliwości. Chociaż brakuje sponsorów, przyjeżdża mniej zawodników. Za moich czasów, to przyjeżdżało osiem państw, dziesięć państw. Więcej bokserów, to więcej walk. Nie zmienia to jednak faktu, że warto tu przyjeżdżać, warto w ten sposób się rozwijać. Jakim przeżyciem, dla młodego zawodnika jest wygranie nagrody? - Startuje wielu, a wygrać może tylko jeden. Dla nastoletniego chłopaka takie zwycięstwo to naprawdę duże przeżycie. Ja sam wspominam to bardzo dobrze. Co muszą robić młodzi adepci, aby osiągnąć sukces w boksie? - Muszą cały czas trenować. Najlepiej uczestniczyć w podobnych turniejach. Niestety, trochę brakuje takich imprez jak "Złota Rękawica Wisły". Poza dwoma, może trzema turniejami w Polsce nie dzieje się nic, co mogłoby im pomagać. Brak takich imprez blokuje tych młodych zawodników. Przejdźmy do większego boksu, do którego młodzi mogą dopiero trafić. 16 stycznia Artur Szpilka zmierzy się z Deontayem Wilderem. Nie za wcześnie na walkę o mistrzostwo świata WBC? - Nie wydaje mi się. Artur przebywa w Stanach Zjednoczonych od dawna. Jest w wielkie formie, stoczył trzy walki i wszystkie wygrał. Ma wszystko, aby wygrać z Wilderem. Jest technika, szybkość i najważniejsze, przygotowanie psychiczne. Kluczem do wygranej będzie głowa? - Zdecydowanie tak. A jak ktoś jest silny psychicznie, to bez względu na wiek. Nie ważne, czy masz 20 czy 35 lat. Albo to masz, albo nie. Dużo rozmawiamy z Arturem i moim zdaniem on to ma. Szanse na zwycięstwo ma naprawdę duże. Rozmawiał: Kamil Kania