Jeśli wytrawny dyplomata, a kimś takim jest Andrzej Wasilewski, mówi wprost i bez zawoalowanych słów, że zależy mu na takiej batalii, to przedsięwzięcie niewątpliwie jest bardzo realne. - Absolutnie jestem zdecydowany. Do tej walki powinno się doprowadzić - z całą stanowczością rozpoczął rozmowę Andrzej Wasilewski. Największy w Polsce promotor bokserski zwrócił uwagę na kilka powodów, które sprawiają, że pojedynek byłego pretendenta do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej (Szpilka) z byłym dwukrotnym mistrzem świata w kategorii junior ciężkiej (Włodarczyk) niebawem winien się urzeczywistnić. - Po pierwsze mam na myśli przyczynę promocyjną, po drugie wyzwanie sportowe, bo nie oszukujmy się, Krzysiek w walce z Olanrewaju Durodolą pokazał, że z siłaczami dalej potrafi całkiem dobrze boksować. Wreszcie, po trzecie, chodzi o kwestie finansowe - wyjaśnił promotor obu pięściarzy. Zdaniem Wasilewskiego, najwięcej będzie teraz zależało od stanowiska "Diablo". O ile Szpilka w rozmowie z portalem ringpolska.pl zakomunikował wprost, że chce tej walki jak najszybciej, by później nie było, jak to sam określił, "głupich wymówek", o tyle Włodarczyk po swojej zwycięskiej walce w Rzeszowie nie był aż tak precyzyjny. - Artur, jak najbardziej zrobimy! Nie wiem, czy to będzie za pół roku, za rok, czy za półtora, ale zrobimy to, obiecuję ci. Damy fajny boks - stwierdził Włodarczyk. - Co innego jest mówić, że chcę, ale nie wiadomo kiedy i w którym roku, a co innego konkretnie. W najbliższych dniach spotkam się z Krzysiem i sprawdzimy, czy już teraz chce tej walki, czy nie. Szczerze powiem, że gdyby Krzysiek był parę lat młodszy, to byłbym absolutnie za tym, aby trzymał się wagi cruiser i polował na kolejny pojedynek o tytuł mistrza świata. Natomiast dziś jest taka sytuacja, że takie walki są dla niego dosyć odległe, a lata lecą - tłumaczy Wasilewski. Szefa KnockOut Promotions wiele nauczyła niedoszła walka nienawidzących się Szpilki z Krzysztofem Zimnochem, której po rękoczynach na słynnej konferencji prasowej w 2013 roku przed walką Andrzeja Gołoty z Przemysławem Saletą, towarzyszyło ogromne zainteresowanie. Kilkakrotnie wydawało się, że pojedynek jest bliski zakontraktowania, ale pięściarze nigdy nie wyjaśnili sobie wszystkiego w ringu i niewykluczone, że to już nigdy się nie stanie. Temperatura tego starcia, ze stanu bardzo wysokiej gorączki, dziś nawet nie ociera się o stan podgorączkowy. - Doskonale pamiętamy ten kazus. Do tego starcia nigdy nie doszło i został zmarnowany ogromny potencjał. W związku z tym dzisiaj, w miękki sposób, ale raczej namawiałbym "Diablo" do walki z Arturem. Dlaczego? Bo wiem, że utrzymywanie takiego pojedynku na przyszłość jest bliskie "nigdy" - ocenił promotor, po czym dodał: - Jeśli chcemy to zrobić, to nie kiedyś, a zaraz! Wasilewski precyzuje, że do takiej walki realnie może dojść już za kilka miesięcy. Grupa KnockOut Promotions posiada już wstępną rezerwację dużej areny w Polsce, a wielka promocja imprezy mogłaby ruszyć krótko po 15 lipca, gdy zakończą się piłkarskie mistrzostwa świata w Rosji. - Nie ma lepszej sytuacji, jak obecna, gdy Krzysiek jest po cennym zwycięstwie, a Artur jest po "jakiejś tam" wygranej. Innymi słowy obaj są w tym momencie na górze, a nie wiadomo, co będzie za pół roku. Tak się właśnie stało w przypadku walki Artura z Zimnochem. Teraz, po latach, mogę powiedzieć, że to Zimnoch nie chciał tej walki - zaakcentował promotor. Gdy dopytaliśmy, czy na pewno tylko Krzysztof Zimnoch był "hamulcowym", Wasilewski przyznał, że początkowo on sam też nie był entuzjastą. - Troszkę bronił się także Tomek Babiloński (współpromotor Zimnocha - przyp. AG), a ja może tylko na samym początku, gdy czułem się zniesmaczony awanturą podczas konferencji. Później, gdy zobaczyłem, jaki to miało zasięg medialny i jak wiele osób oczekiwało tej konfrontacji, to całkowicie byłem za - przekonuje szef KnockOut Promotions. Pojedynek będzie miał wiele smaczków, między innymi z osobami szkoleniowców, bo jeszcze kilka lat temu Szpilka trenował na jednej sali z Włodarczykiem, a ich wspólnym opiekunem był Fiodor Łapin. Później "Szpila" przeniósł karierę za ocean i związał się z Ronniem Shieldsem, a po nieudanej próbie podboju kategorii ciężkiej wrócił do Polski zaczął współpracę z rutynowanym Andrzejem Gmitrukiem. - To jedna, nie najprzyjemniejsza sprawa, ale dla mnie osobiście to też będzie ciężki temat. Nie oszukujmy się, to z Krzyśkiem Włodarczykiem zaczynałem przygodę z boksem zawodowym i zawsze będzie najbliższy mojemu sercu, ale z Arturem też jestem blisko związany, mimo nieraz wielu emocji. Najlepszą datą dla takiej gali pewnie byłby początek listopada - doprecyzował Wasilewski. Wydarzenie z całą pewnością byłoby transmitowane w Telewizji Polskiej, a walka wieczoru znalazłaby się na antenie TVP 1 lub TVP 2. Artur Gac