W 2006 roku Sołdra zdobył brązowy medal amatorskich mistrzostw kraju w kategorii średniej, ale już kilka dni później pojechał "za chlebem" na Wyspy Brytyjskie, gdzie już byli m.in. jego siostra i brat. "Sytuacja finansowa zmusiła mnie i bliskich do opuszczenia rodzinnego Nowego Sącza. Nie miałem doświadczenia w rzeźni, ale taka praca się trafiła i ją przyjąłem. Wyglądałem jak prawdziwy rycerz w zbroi, bowiem dostałem metalową rękawicę, aby się nie "dziabnąć" potężnymi nożami, do tego ogromną narzutę na ciało, żeby chronić oczywiście brzuch czy nogi, jak również specjalny kask. Kiedy po raz pierwszy podszedłem do stołu z mięsem, miałem obawy, bo przecież rozbiór mięsa nie jest wcale łatwy, ale szybko się nauczyłem. I gdyby życie kiedyś mnie do tego zmusiło, to z pewnością wrócę do irlandzkiej rzeźni" - powiedział 30-letni Sołdra. Będąc w Irlandii, pracował i jednocześnie trenował boks. Stoczył kilkadziesiąt walk, startował m.in. w mistrzostwach tego kraju. "Pracę kończyłem około godziny 17-18, wracałem na chwilę do domu i dalej w drogę na zajęcia pięściarskie. Przez pewien czas dojeżdżałem niemal każdego dnia po 60 kilometrów w jedną stronę. Wracałem bardzo zmęczony po 22, ale nie żałuję, bo boks jest moją wielką pasją. Wciąż liczę, że kiedyś dostanę szansę walki przynajmniej o tytuł mistrza Europy" - przyznał zawodnik Babilon Promotion. 20 lutego na gali "Power Punch" Sołdra stoczy 15. walkę w zawodowej karierze. Dotychczas 11 wygrał, dwie przegrał, a jedną zremisował. Ostatnia miała miejsce w kwietniu 2015 roku, również w Legionowie. "To był dla mnie nie tylko zimny prysznic, bo doznałem porażki, ale i poważne konsekwencje, gdyż złamałem kość strzałkową. Miałem sporo problemów z nogą, jedna z siedmiu śrub się złamała, lekarze znów musieli rozwiercić dziurę w kości i znów straciłem sporo czasu. Okres rehabilitacji już za mną i jestem gotowy do powrotu na ring" - dodał podopieczny trenera Piotra Wilczewskiego. W Arenie Legionowo spotka się z Sebastianem Skrzypczyńskim, a już miesiąc później w Żyrardowie z Tomaszem Gargulą. Być może jesienią powalczy z Maciejem Miszkiniem o miano najlepszego obecnie polskiego boksera w kategorii superśredniej. "Do tej pory Legionowo było dla mnie pechowe, nie wygrałem żadnej z dwóch walk, więc czas przełamać złą serię. Mój siedmioletni syn Filip przygotuje dla mnie jakiś talizman, może coś narysuje i tym razem wygram" - podkreślił Sołdra.