Janusz Gortat należy do grona najznamienitszych polskich pięściarzy, którzy mogą poszczycić się medalem olimpijskim. Jeden z najlepszych Polaków w historii kategorii półciężkiej dwukrotnie stawał na podium igrzysk. Najpierw uczynił to w Monachium w 1972 roku, a następnie cztery lata później w Montrealu. Dwukrotny na jego drodze stawały tuzy boksu, wyśmienity Chorwat w barwach Jugosławii Mate Parlov, a następnie gigant ze Stanów Zjednoczonych, Leon Spinks. Andrzej Gołota żegna Janusza Gortata. "Na zawsze pozostał przyjacielem" - Dwukrotnie miał pecha w półfinałach, bo przegrywał z bardzo mocnymi rywalami. Nie miał szczęścia w tych ważnych momentach, tak na igrzyskach, jak i na mistrzostwach Europy - skomentował w rozmowie z Interią Kazimierz Szczerba, inny z asów polskiego boksu, także dwukrotny medalista IO. - Janek był bardzo dobrze wyszkolony technicznie, niewygodny, miał długie "łapy" i dobrą pracę nóg. No i pociągnięcie z prawej ręki, prawy prosty miał naprawdę mocny - dodał. Bardzo wzruszony, w tym trudnym momencie, emocjami dzielił się z dziennikarzem Interii inny kolega z Legii Warszawa, Krzysztof Kosedowski. - Ktoś, kto nie miał przyjemności poznać Janusza Gortata, powinien tego ogromnie żałować. To był nauczyciel, trener, kolega, dżentelmen. Wszystko w jednym. Pan Gortat. Dla mnie był bogiem - powiedział, nie wstydząc się łez. Marcin Gortat reaguje na śmierć ojca, legendarnego Janusza Gortata. Bardzo wymownie Ponura wiadomość dotarła także do Stanów Zjednoczonych, a konkretnie Chicago, gdzie mieszka Andrzej Gołota, nasz najpopularniejszy pięściarz zawodowy. I były podopieczny Janusza Gortata w Legii Warszawa, o którego predyspozycjach fizycznych i wyszkoleniu technicznym nieodżałowany mistrz wielokrotnie opowiadał z wielkim uznaniem. "Największy mężczyzna wśród mężczyzn, na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci i sercu" Teraz to 55-letni "Andrew" pokłonił się swojemu byłemu nauczycielowi, a uczynił to za pośrednictwem wpisu swojej żony, zamieszczonym w mediach społecznościowych. "Wyrazy najgłębszego współczucia dla rodziny oraz najbliższych Pana Janusza Gortata. Pan Janusz był jednym z pierwszych trenerów męża w boksie amatorskim i na zawsze pozostał przyjacielem. Pomimo dystansu czasu i przestrzeni, który ich dzielił, był z Andrzejem w wielu ważnych chwilach życia, jak przy walce z Riddickiem Bowe'em oraz w momencie, gdy Andrzej zaczynał mierzyć się z myślą zakończenia kariery" - czytamy w wiadomości.