To była walka, która elektryzowała kibiców boksu na całym świecie. Panujący mistrz świata 36-letni "Krusher" Kowaliow zmierzył się z jedną z globalnych gwiazd boksu, Canelo Alvarezem. Pojedynek zapowiadał się pasjonująco, bo naprzeciwko siebie stanęli naturalny "półciężki", czyli dysponujący mocnym ciosem Rosjanin oraz znakomity technicznie Meksykanin, któremu zamarzył się tytuł w czwartej kategorii wagowej.Wcześniej Canelo zdobywał mistrzowskie pasy w dywizji półśredniej, średniej i superśredniej. Pojedynek przez dziesięć rund był bardzo wyrównany, spokojnie można było go punktować 95:95, jednak Alvarez w jedenastym starciu podkręcił tempo i pokazał, że jego ciosy mogą nokautować również bardziej rosłych przeciwników.Na trybunach hali MGM Grand zasiadło wiele gwiazd sportu, między innymi jeden z najwybitniejszych pięściarzy w historii Evander Holyfield, czy legendarny koszykarz NBA Charles Barkley. Polacy też mieli swojego słynnego przedstawiciela, w osobie byłego czterokrotnego pretendenta do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej, Andrzeja Gołoty. 51-letni "Andrew", od lat mieszkający w Chicago, zasiadł blisko ringu i z dobrej perspektywy mógł oglądać walkę wieczoru. Co ciekawe, bardzo blisko Polaka miejsce zajął, w gustownym kaszkiecie, Irlandczyk Kevin McBride, z którym będący już na finiszu kariery Gołota skrzyżował rękawice. Walka odbyła się w 2007 roku w nowojorskiej hali Madison Square Garden i zakończyła zwycięstwem Polaka przez techniczny nokaut. Art