Obecność Gołoty wydatnie podnosi prestiż zawodów, których tradycja sięga 1976 roku i są swoistym podsumowaniem roku w wykonaniu polskich pięściarzy oraz ekip zagranicznych. W tym roku do hali Wisły przy ulicy Reymonta zjechały się ekipy z Francji, Czech oraz Ukrainy. Mieli przyjechać też zawodnicy z Niemiec, ale z jakiegoś powodu nie dotarli pod Wawel. Po dzisiejszych walkach eliminacyjnych, w sobotę odbędą się pojedynki w dwóch sesjach przedpołudniowej (godz. 11) oraz popołudniowej (godz. 16). Zwieńczeniem zmagań będą niedzielne finały (godz. 11) połączone z dekoracją zwycięzców. "Złota Rękawica Wisły" trafi do rąk najlepszego juniora turnieju, którego wybiorą organizatorzy wraz z zaproszonymi sędziami oraz ewentualnie działaczami. Dodatkową nagrodą jest Puchar Teofila Kowalskiego (pomysłodawcy turnieju) dla najlepszego technika zawodów. 50-letni Gołota ma z Krakowem miłe wspomnienia, bo to właśnie w stolicy Małopolski sięgnął w 1987 roku po tytuł mistrza Polski w wadze ciężkiej, rok przed igrzyskami olimpijskimi w Seulu, na których zdobył brązowy medal. Tym samym "Andrew" wraca do hali Wisły Kraków, gdzie w barwach Legii Warszawa stanął na najwyższym stopniu podium, pozostawiając w pokonanym polu kolegę klubowego Janusza Czerniszewskiego oraz ex-aequo na trzecim miejscu Krzysztofa Buczkowskiego i Henryka Zatykę. W boksie zawodowym Gołota przecierał szlaki w Stanach Zjednoczonych, tocząc niezapomniane walki z tuzami wagi ciężkiej. Był czterokrotnym pretendentem do tytułu mistrza świata prestiżowych federacji, ale nigdy nie udało mu się ukoronować kariery sięgnięciem po pas czempiona. Co ciekawe, dokładnie 22 lata temu, 14 grudnia 1996 roku, Gołota stoczył rewanżowy pojedynek z Riddickiem Bowe'em, który ponownie przegrał w nieprawdopodobnych okolicznościach przez dyskwalifikację, za ciosy poniżej pasa. To jedna z największych zagadek w dziejach boksu zawodowego, dlaczego Polak, dwa razy z rzędu, w ten sposób wypuszczał wygraną z rąk. Warto przypomnieć, że do momentu przerwania pojedynku z Amerykaninem, Polak prowadził na kartach punktowych u wszystkich trzech sędziów. Artur Gac