"Postanowiłem skoncentrować siły na pracy z dwoma zawodnikami - doświadczonym Mateuszem Masternakiem i młodszym Pawłem Stępniem. Nie jestem wypalony czy zmęczony, ale mam już 65 lat i muszę dbać o rodzinę, a - pewnie jak u każdego - różnych kłopotów nie brakuje. Na pewno z boksu się nie wycofam, dalej będę promotorem organizującym gale z Mariuszem Grabowskim" - stwierdził Gmitruk. 4 marca na "BudWeld Boxing Night: Noc Prawdy" w Dzierżoniowie wystąpi m.in. były mistrz Europy zawodowców w wadze junior ciężkiej Masternak. Jego rywalem będzie Rosjanin Aleksander Kubicz. Kolejną walkę stoczy także, w tej samej kategorii, Adam Balski, jeden z liderów grupy Grabowskiego Tymex Boxing Promotion. "Chciałbym zakończyć karierę trenerską w momencie, gdy Mateusz zostanie mistrzem świata. Od kilku lat jest w czołówce, a teraz dzięki pomocy Mariusza Grabowskiego możemy zrealizować marzenie o tytule. Już pojawiają się interesujące propozycje, wkrótce będziemy mogli ogłosić szczegóły" - dodał. Gmitruk mieszka w podwarszawskim Halinowie, a zajęcia prowadzi w stolicy. Z boksem w roli trenera związany jest od ponad 40 lat. "Jako zawodnik zacząłem późno przygodę z boksem i trwała ona krótko. Ale pamiętam jeden z turniejów tzw. Pierwszego Kroku, kiedy pokonałem przed czasem aż trzech rywali, a na widowni był Jerzy Kulej (dwukrotny mistrz olimpijski). - Sala pięściarska nigdy nie może stać pusta, dlatego na sesje treningowe i sparingowe przyjeżdżają zawodnicy z innych miast, m.in. Balski i Robert Parzęczewski, jest z nami też Maciej Sulęcki, który szykuje się do wyjazdu na kolejne sparingi do Australii. Osobiście myślę o dalszym szkoleniu, ale trenerów. Wkrótce wyjeżdżam do Norwegii, później do Niemiec i Anglii. W Polsce będę rozwijał nowy projekt pt. Szkoła Gmitruka" - stwierdził. Jako zawodnik Gmitruk boksował krótko w warszawskiej Polonii, szybko zajął się pracą trenerską. Prowadził m.in. Legię Warszawa, która seryjnie zdobywała tytuły mistrza Polski. "Już w 1975 roku znalazłem się w sztabie prowadzącym statystyki ciosów zadawanych przez uczestników mistrzostw Europy w Katowicach. Projekt został zlecony przez miejscową AWF, nie było internetu, więc wszystkie proste, sierpowe, podbródkowe i inne uderzenia liczyliśmy na piechotę. Potem byłem w gronie osób pomagających najlepszym kadrowiczom, m.in. Jerzemu Rybickiemu, złotemu medaliście olimpijskiemu z 1976 roku i Henrykowi Średnickiemu, mistrzowi świata z 1978. Lata 80. to m.in. sukcesy na igrzyskach w Seulu. Potem wyjechałem do Norwegii, a po powrocie do ojczyzny zająłem się boksem zawodowym. I dziś, po latach obserwacji, mogę powiedzieć, że najlepiej z jego kondycją niestety nie jest..." - ocenił.