Trener Gmitruk zmarł z poniedziałku na wtorek w swoim domu w Hipolitowie, gdzie o godzinie 4 została wysłana jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z pobliskiej Długiej Kościelnej. Obie miejscowości znajdują się w gminie Halinów koło Warszawy. Bezpośrednia przyczyna śmierci 67-letniej legendy boksu na razie nie jest znana. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratora Rejonowego w Mińsku Mazowieckim. Tymczasem w mediach społecznościowych pojawiło się oświadczenie opublikowane przez "Adama Krzysztofa", blisko związanego z trenerem Gmitrukiem, który zamieścił krótkie stanowisko wdowy po szkoleniowcu. "W związku z tragiczną informacją dotyczącą śmierci najbardziej utytułowanego trenera boksu zawodowego w Polsce Andrzeja Gmitruka chciałem przekazać informację od jego żony. W poniedziałek była rocznica śmierci syna śp. Andrzeja Gmitruka. Trener zapalił świeczkę ku jego pamięci na tarasie w swoim domu. Przez tę świeczkę ogień zajął cały stolik na tarasie, cała sytuacja miała miejsce w nocy. Trener Gmitruk obudził się i wybiegł na taras, aby ugasić pożar. W trakcie gaszenia pożaru poniósł śmierć. Jednocześnie w imieniu najbliższych chciałbym przekazać serdeczną prośbę do mediów o uszanowanie prywatności" - czytamy na Twitterze właściciela kanału Gmitruk TV w serwisie YouTube. Z kolei oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Mińsku Mazowieckim aspirant Marcin Zagórski, w rozmowie z PAP przekazał: "Uległ spaleniu, nadpaleniu plastikowy stolik. Natomiast śledczy i technik, którzy byli na miejscu, na tę chwilę nie wskazali przyczyny zgonu. Jednak wstępnie możemy przekazać, że raczej nie ma ona związku z pożarem". AG