Pojedynek 29-letniego Fonfary na gali w nowojorskiej hali Barclays Center na Brooklynie miał wielką dramaturgię. Od pierwszej rundy można było przekonywać się, że o ile polski pięściarz jest silniejszy fizycznie i potrafi mocniej uderzyć, o tyle były mistrz świata wagi półciężkiej Chad Dawson jest zawodnikiem lepszym technicznie.Nie przez przypadek, gdy "Polski Książę" starał się wywierać presję, jego rywal umiejętnie wychodził z opresji i punktował naszego pięściarza, co znajdowało odzwierciedlenie na kartach trójki sędziów punktowych. Gdy zakontraktowana na dziesięć rund walka dobiegała końca, stało się jasne, że Fonfara musi rozstrzygnąć ten pojedynek przed czasem, by odnieść jakże ważne zwycięstwo. Po sensacyjnej porażce z rąk murarza Joe Smitha Juniora we wrześniu ubiegłego roku, nasz pięściarz bezwzględnie musiał pokonać Amerykanina, jeśli wciąż myślał o walce o tytuł, a nawet chciał zaliczać się do czołówki swojej kategorii wagowej. Potrzebne było zakończenie pojedynku przed ostatnim gongiem i Polak dopiął swego! Najpierw w 9. rundzie posłał Dawsona na deski, a dzieła zniszczenia dopełnił w ostatniej 10. rundzie. Kombinacja lewy-prawy prosty wyraźnie zamroczyła byłego pogromcę Tomasza Adamka i takiej okazji Fonfara nie mógł przepuścić. Polak ponowił atak, a arbiter w obawie przed ciężkim nokautem wkroczył do akcji i przerwał pojedynek. AG