Interia: Dokładnie za miesiąc zmierzysz się z Joe Smithem Juniorem. Jak przebiegają przygotowania? Andrzej Fonfara: - Już teraz jestem w formie! Zacząłem obóz prawie osiem tygodni temu. Na początku byłem w Big Bear, następnie w Chicago i Houston. Kilka dni temu wróciłem do Chicago i chwilowo skupiam się na regeneracji. - Ten obóz jest nietypowy, bo parę razy zmieniała się data walki. Początkowo mówiło się o kwietniu, potem o maju, a na koniec okazało się, że wejdę do ringu w czerwcu. - Dzięki temu, że obóz był długi, już teraz czuję, że jestem doskonale przygotowany kondycyjnie. Zostało jeszcze kilka tygodni i chcę wstrzelić się z najwyższą formą dokładnie na środek czerwca. Co więcej ci mogę powiedzieć? Tak jak zwykle będę gotowy na 120 procent! Twój rywal nie jest notowany w czołówce kategorii półciężkiej. Jak oceniasz Smitha? - Chłopak ma 26 lat, przyjeżdża z Nowego Jorku i będzie miał okazję pokazać się na wielkiej gali w Chicago. Dałem mu szansę, by się ze mną zmierzył i liczę na to, że będzie w najwyższej formie. To waleczny zawodnik, który na pewno zostawi serce w ringu. On nie przyjedzie po pieniądze, tylko po chwałę i zwycięstwo. Myślisz, że Smith może Ci zagrozić? - Zrobię wszystko, żeby dać mu lekcję boksu. On cały czas prze do przodu, bardzo mocno bije. Większość walk wygrał przed czasem, chociaż nie mierzył się jeszcze z naprawdę groźnymi zawodnikami. Trochę przypomina mi... Andrzeja Fonfarę z młodych lat. Ja też musiałem przejść testy z Glenem Johnsonem czy Gabrielem Campillo. Smith tak samo jak ja jest głodny sukcesu i w ringu będą szły iskry. Nie lekceważę go, ale wiem, że na koniec to moja ręka pójdzie w górę. Kibice mogą spodziewać się kolejnej wojny w ringu? - Na pewno tak. Ostatnio w starciu z Nathanem Cleverlym polała się krew i teraz znowu będzie się działo. Smith nie jest tak wszechstronnym pięściarzem jak Walijczyk, ale potrafi potężnie uderzyć. Kombinacje, swoboda wyprowadzania ciosów i obrona Amerykanina nie robią na mnie wielkiego wrażenia, ale jego siła to jest coś, z czym trzeba się liczyć. Twój rywal niedawno napisał w mediach społecznościowych, że 18 czerwca "bestia pokaże kły"... - ... a ja postaram się te kły spiłować! Wiesz, jak to jest przed walkami. Padają różne słowa, ja podchodzę do tego na luzie. Smith jest nastawiony bojowo, a ja chcę wyjść do ringu, pokazać moje doświadczenie i go pokonać. Długo wydawało się, że w połowie czerwca zmierzysz się z Chadem Dawsonem. Walka z Amerykaninem nie dojdzie jednak do skutku. Dlaczego? - Dawson dostał bardzo atrakcyjną ofertę, ale nam odmówił. Nie wiem do końca, o co mu chodziło. Chyba chce stoczyć jeszcze jedną walkę i dopiero wrócić na najwyższy poziom. Na pewno starcie z Dawsonem byłoby łatwiej medialnie sprzedać, bo to przecież pogromca Tomka Adamka i znane w USA nazwisko. Pod kątem sportowym uważam jednak, że Smith wcale nie jest gorszy, a walka może być nawet ciekawsza. Pojedynek ze Smithem to przetarcie przed walką z Adonisem Stevensonem? - Chciałbym, żeby tak było. Walka ze Stevensonem to mój wielki cel i jego nazwisko siedzi mi cały czas z tyłu głowy. Prawdę mówiąc, to chciałem się z nim bić już w czerwcu, ale on nie był zdecydowany i nie chcieliśmy dłużej czekać - stąd walka ze Smithem. Na razie nie ma co dużo gadać, skupiam się na czerwcowej walce, a potem będziemy robić wszystko, by doprowadzić do rewanżu ze Stevensonem. Za najlepszego pięściarza wagi półciężkiej uznawany jest obecnie Siergiej Kowaliow. Czy chciałbyś zmierzyć się w którejś z nadchodzących walk z Rosjaninem? - Oczywiście. Słyszałem, że już parę tygodni temu obóz Kowaliowa złożył nam ofertę, ale chyba nie było to nic konkretnego, bo do mnie ta sprawa nawet nie doszła. W przyszłości chciałbym oczywiście zmierzyć się z Siergiejem, bo to świetny zawodnik, a ja chcę wielkich pojedynków. Trenuję po to, by walczyć z najlepszymi i pokazywać duszę polskiego wojownika. Rozmawiał Bartosz Barnaś