Ward, który w walce ze Smithem boksował w umownym limicie wagowym - 78 kilogramów - od początku pojedynku punktował rywala, który niedawno próbował odebrać pas WBO Arthurowi Abrahamowi. Co ciekawe, Smith sam nie zmieścił się w umówionym limicie i ważył więcej niż ustalono przed pojedynkiem. Na niewiele się to jednak zdało. Ward był tego wieczoru znacznie lepszym pięściarzem i od pierwszego starcia dyktował warunki w ringu. Amerykanin punktował lewą ręką, z każdą rundą zyskując więcej pewności siebie. Smith próbował odpowiadać mocnymi ciosami, ale to było stanowczo za mało na Warda, który akcję wieczoru przeprowadził w ósmej rundzie. Popularny "SOG" huknął lewym sierpowym, a z nosa Smitha natychmiast poleciała krew. Brytyjczyk był w ogromnych opałach, ale zdecydował się wyjść do dziewiątego starcia. Ward poczuł krew i natychmiast rzucił się na rywala, który z każdą sekundą był coraz słabszy. Wreszcie, po połowie dziewiątej rundy sekundanci Smitha rzucili ręcznik i poddał swojego zawodnika. O dominacji Amerykanina niech świadczy statystyka - Ward zadał w pojedynku aż 231 celnych ciosów, Smith tylko 47. Teraz pora na poważniejsze wyzwania dla boksera ze Stanów Zjednoczonych. Od dłuższego czasu o chęci pojedynku z nim mówi rewelacyjny Giennadij Gołowkin. Czy Ward rzeczywiście zmierzy się z "Królem nokautu"?