Srebrny medalista olimpijski z Aten (2004) w zeszłym roku najpierw przegrał ze znakomitym Terence'em Crawfordem, by odbudować się trzy miesiące później "czasówką" nad Billym Dibem. - To będzie dla mnie przełomowy rok - zapowiadał jeszcze w grudniu Anglik, który miał zaboksować w kwietniu. Sytuacja związana z pandemią koronawirusa sprawiła jednak, że wszystkie plany uległy zmianie. A Khan czuje się coraz bardziej wypalony.- Sam nie wiem, czy jeszcze pojawię się w ringu, mam mieszane uczucia. Zastanawiam się, czy jeszcze powinienem to robić. Mierzyłem się przecież z najlepszymi, jestem zabezpieczony finansowo, a porażki mogłyby zniszczyć moją spuściznę i dziedzictwo. Waham się więc i prowadzę dialog sam ze sobą. Osiągnąłem przecież wszystko co było do zdobycia. Byłem w finale olimpijskim, a w gronie zawodowców byłem mistrzem świata. Zobaczę więc, jak będę się czuł podczas treningów i wtedy podejmę ostateczną decyzję. Ale nawet jeśli dojdę do wniosku, że muszę odejść, odejdę jako zawodnik spełniony, bo osiągnąłem wszystko - stwierdził Khan.