Początkowo faworyzowany Anglik nie mógł znaleźć odpowiedniego rytmu i choć ładnie składał ciosy w kombinacje, to nie potrafił dobrać się do skóry rywala. Dopiero od czwartej rundy wszedł na wyższe obroty. W ósmej Algieri idealnie trafił mocnym prawym, lecz Amir przyjął to bez większych szkód. Mało tego, powrócił doskonałą dziesiątą odsłoną, mocno podbijając oponentowi lewe oko. Końcówka również należała do Khana, który zapewnił sobie przychylność u wszystkich sędziów - 115:113 i dwukrotnie 117:111. Algieri przegrał, lecz walcząc po raz pierwszy z Johnem Davidem Jacksonem w narożniku po raz kolejny uciszył niektórych niedowiarków. A Khan? Znów ma nadzieję, że to właśnie on będzie ostatnim rywalem odchodzącego na sportową emeryturę Floyda Mayweathera juniora (48-0, 26 KO). - Amir Khan chce walczyć z Floydem Mayweatherem - krzyczał Anglik w ringu. - Jestem numerem jeden federacji WBC. On jest mistrze. Niech dojdzie do tej walki - dodał. Zanim na ring wyszli główni bohaterowie, najpierw Javier Fortuna (28-0-1, 20 KO) wypunktował 116:112 i dwa razy 117:111 Bryana Vasqueza (34-2, 18 KO), sięgając tym samym po wakujący tytuł mistrza świata kategorii super piórkowej według federacji WBA.