Jeżeli z powodu koronawirusa nie dojdzie do planowanej pierwotnie na 2 maja walki "Canelo" z Billym Joe Saundersem (została ona wczoraj przełożona na nieokreślony termin), to możliwe, że Alvarez nie będzie walczył w lecie z Brytyjczykiem i od razu podejdzie do pojedynku z Gołowkinem, którego pokonał w rewanżowym starciu we wrześniu 2018 roku. Pierwsza walka (wrzesień 2017 roku) zakończyła się remisem. Meksykanin upierał się, że z Kazachem już nie zawalczy, ale podobno swoje zrobiły dwa czynniki - presja transmitującej pojedynki "Canelo" platformy DAZN i wizja kolejnego wielkiego zarobku. Polscy kibice z pewnością zapytają, co w takim razie z walką o pas IBF wagi średniej obowiązkowego pretendenta Kamila Szeremety, który miał zmierzyć się z "GGG" 6 czerwca. Koronawirus i nowe plany Gołowkina mogą zmienić całą sytuację, wkrótce powinniśmy poznać reakcję strony polskiej na coraz bardziej wymykający się spod kontroli obrót spraw.