Od pierwszych dni marca było wiadomo, że Mike Tyson i Jake Paul mieli zmierzyć się 20 lipca na stadionie AT&T Stadium w Arlington w stanie Teksas, który może pomieścić nawet 80 tysięcy kibiców. Spragnieni igrzysk ludzie zacierali ręce, ale od początku nie brakowało także mnóstwa głosów rozsądku, że pomysł jest szalony i nieodpowiedzialny. Mike Tyson przegrywa ze zdrowiem. Jake Paul z wykrywaczem kłamstw Problem w tym, że nawet osoby, które powinny mieć poczucie największej odpowiedzialności, wszak gra w sportach walki toczy się o zdrowie, a czasami i życie zawodników, nie stanęły na wysokości zadania. Komisja, która usankcjonowała tę walkę jako oficjalną, w przyszłości sama może mieć gigantyczny problem. Oby nie, wszak mowa o jednym z najwybitniejszych pięściarzy świata, takiego mistrza wszechwag, jak Mike Tyson, być może już nigdy więcej nie będzie. Albo potrzeba będzie kilku kolejnych dekad, aby narodził się ktoś z tak unikatowymi predyspozycjami do wojowania w najbardziej elitarnej kategorii wagowej. Zdrowie "Żelaznego Mike'a" ostatecznie ma zostać wystawione na ryzyko nie w lipcu, ale 15 listopada. Dlaczego? Sprawy zdrowotne "Bestii" dały znać o sobie. A konkretnie nawrót choroby wrzodowej na pokładzie samolotu American Airlines z Miami do Los Angeles, które nastały 30 minut przed lądowaniem. A do tego doszły mdłości i zawroty głowy. Już kilka tygodni temu na alarm bili fachowcy, przestrzegając przed ogromnym ryzykiem, gdy mowa o spadaniu ciosów na głowę 58-letniego Tysona. Zawodnika, który przez całą karierę przyjął mnóstwo uderzeń, a przez wiele lat prowadził - delikatnie mówiąc - dalece niehigieniczny tryb życia, sięgając po używki, które także mogą przyczynić się do fatalnych skutków ringowej konfrontacji. Tragiczne skutki walki 58-letniego Mike'a Tysona? "Może zapaść w śpiączkę" Niestety na razie wydaje się, że tej walki nic nie zatrzyma. A wtedy 27-letni Jake Paul, który w szczytowym okresie kariery "Bestii" zostałby przez niego zmieciony z ringu, będzie stanowił potężne zagrożenie. Inna sprawa, że ten sam Paul, który podgrzewa emocje i zapowiada, że nie będzie miał taryfy ulgowej dla legendy, jak na showmana przystało co innego mówi, a zupełnie inaczej myśli. I nie ma tu pola do spekulacji, bo pojawiły się twarde dowody. Te zapewnił wykrywacz kłamstw, czyli urządzenie, do którego Paul został podpięty podczas rozmowy ze swoim bratem, także popularną osobowością w internecie, Loganem Paulem.