Rywalem Floyda Mayweathera Jr. był John Gotti, znany przede wszystkim jako wnuk bossa mafii Gambino. Poza aparycją przygodnego zabijaki dysponuje dosyć ograniczonymi atutami. Jego obecność w ringu tłumaczył fakt, że chodziło o walkę pokazową. Panowie krzyżowali rękawice już w ubiegłym roku. Doszło wówczas do skandalu - na ringu wywiązała się awantura, a konfrontację przerwano w szóstej rundzie. Rewanż zapowiadał się równie gorąco. W mediach głośno o geście znanego pięściarza. Nie do wiary, co zrobił Mayweather przeszedł samego siebie. Sędzia upomniał czempiona i szybko pożałował Tym razem udało się przebrnąć przez osiem zaplanowanych rund. Do kuriozalnych scen doszło jednak w drugiej odsłonie. Mayweather uderzał wówczas Gottiego w tył głowy, a kiedy sędzia zwrócił byłemu mistrzowi świata uwagę, ten wyprosił go obcesowo z ringu. Usunięty arbiter, którym był Hector Afu z Panamy, nie protestował. Posłusznie zniknął z pola widzenia rozwścieczonego boksera. Do ringu w zastępstwie wszedł Meksykanin Alfredo Uruzquieta. Część mediów podaje, że Mayweather wygrał pojedynek na punkty. Okazuje się jednak, że po szarpanej walce - przerywanej przepychankami w ringu - zwycięzcy ostatecznie nie ogłoszono. Obaj pięściarze zostali wybuczani przez zdegustowaną publiczność. Za udział w pokazowym evencie Mayweather zarobił 25 mln dolarów. Honorarium Gottiego pozostaje zagadką. Do trzeciej konfrontacji między showmanami raczej nie dojdzie.