We wtorkowy wieczór media społecznościowe w błyskawicznym trybie obiegły nagrania ukazujące Ołeksandra Usyka zakutego w kajdanki i prowadzonego przez polskie służby. Miejscem tej sceny było lotnisko Kraków Balice. Mistrz świata trzech federacji w wadze ciężkiej szybko został wypuszczony na wolność. Według Andrzeja Wasilewskiego miał kwestionować niewpuszczenie na pokład samolotu jego kolegi. - Dwaj mężczyźni zostali przez przewoźnika wycofani z lotu do Salonik. W tym momencie, jak zostali wycofani, utracili status pasażera. Jednak nie chcieli opuścić gate'u, na wezwania Służby Ochrony Lotniska też nie reagowali. Wtedy otwierana jest taka procedura, że do pomocy wzywany jest zespół interwencji specjalnych z placówki w Krakowie-Balicach - powiedział Interii major Jacek Michałowski, rzecznik prasowy Karpackiego Oddziału Straży Granicznej, nie wymieniając z nazwiska osób doprowadzonych do pomieszczeń służbowych. - Nasi funkcjonariusze podeszli do nich i ze względu na to, że troszkę byli pobudzeni tym faktem, że nie odlecieli, wytłumaczyli im, że jeśli nie zastosują się do obowiązujących procedur, użyje się środków przymusu bezpośredniego. Jedna osoba została skuta, ale tylko ze względów prewencyjnych. Po prostu ze względu na wielkość i wspomniane pobudzenie. Obaj byli dużymi mężczyznami, ale ten drugi nie został skuty, bo był spokojniejszy - dodał. Żona 37-latka i jego menedżer jeszcze wieczorem pisali o "nieporozumieniu". W nocy kilka słów od siebie zamieścił sam Usyk. "Przyjaciele, wszystko w porządku. Doszło do nieporozumienia, które zostało szybko wyjaśnione. Dziękuję wszystkim, którzy się martwili. Dziękuję ukraińskim dyplomatom za wsparcie. I szacunek dla polskich funkcjonariuszy organów ścigania, którzy wykonują swoje obowiązki bez względu na wzrost, wagę, uzbrojenie i insygnia. Dziękuję Bogu za wszystko" - napisał w relacji na Instagramie. Internauci zareagowali już na ten komunikat. Ujęła ich skromność posiadacza trzech pasów mistrzowskich wagi ciężkiej i jego zrozumienie do pracy służb. "Po raz kolejny pokazuje swoją klasę i to, że jest zwykłym, spoko gościem, który rozumie pewne prawidła świata i nie ma o to do nikogo pretensji" - napisał Mikołaj Dowejko, dziennikarz grupy Iberion. Głos zabrał też promotor pięściarski Andrzej Wasilewski.