Pierwsza runda, co staje się charakterystyczne dla Łomaczenki i Usyka, spokojna, wręcz rozpoznawcza. Witherspoon trafił nawet prawym sierpowym. Po przerwie Ukrainiec dwa razy uderzył lewym krzyżowym i coraz częściej szukał ciosów na korpus. W trzecim starciu lżejszy o ponad dwanaście kilogramów Aleksander uruchomił świetne nogi, podkręcił tempo i zaczął coraz częściej karcić przeciwnika lewymi na głowę. Witherspoon zrozumiał, że nie może robić kroku w tył, bo skończy marnie. W czwartej odsłonie poszedł więc do przodu, co oczywiście nie zmieniało obrazu walki. Pełną dominację miał Usyk. Piątą rundę zaczął od ciosów na korpus, a już w jej końcówce praktycznie nie wypuszczał Amerykanina z lin. Wydawało się nawet, że gdyby tylko chciał, skończyłby już na tym etapie pojedynek, ale on konsekwentnie i bez podpalania się boksował nadal swoje. Kolejne trzy minuty to jeszcze wyraźniejsza przewaga byłego króla limitu 90,7 kilograma. W siódmej rundzie Usyk strzelił lewym sierpowym, po odchyleniu poprawił taką samą akcją i przez kolejne pół minuty znęcał się nad rywalem. I choć Witherspoon dotrwał do gongu, to już do kolejnej odsłony nie wyszedł. Ukrainiec wygrywa przez TKO. - Nie wiem, czy ta walka pokazała cokolwiek, ale jestem gotowy na każdego i w kolejnej walce chętnie spotkam się z najlepszymi na świecie. Jeśli tylko dostanę ofertę takiego pojedynku, na pewno ją przyjmę - zapewnia Usyk. Ciosy celne/zadane: Witherspoon 21/208 (10,1%) - Usyk 139/347 (40,1%)