Stawką pojedynku były pasy WBO w wersji "international" oraz WBA "intercontinental", a także pozycja oficjalnego pretendenta do pasa WBA wagi ciężkiej. Dzięki temu zwycięstwu Powietkin już w przyszłym roku ponownie powalczy o tytuł czempiona w królewskiej kategorii wagowej. Promotor rosyjskiego pięściarza Andriej Riabiński tuż przed pojedynkiem poinformował, że otrzymał oficjalne potwierdzenie, zgodnie z którym zwycięzca starcia zostanie obowiązkowym pretendentem do pasa WBA Anthony'ego Joshuy. Powietkin rozpoczął ostrożnie, w swoim stylu boksował w obniżonej pozycji, z głową pochylona do przodu i wysoko uniesionymi rękami. Pojedynczym lewym prostym "badał" Hammera, a ten zrewanżował się ciosem w tułów. Rumun chciał się rozkręcić, ale wtedy został skarcony mocnym prawym sierpowym w okolicę ucha. W drugiej rundzie Hammer zadał kombinację dwóch ciosów, na co Rosjanin odpowiedział w półdystansie kilkoma mocnymi uderzeniami. Powietkin zaczął polować na mocny cios podbródkowy z lewej ręki. Rundę zakończył mocnym ciosem podbródkowym, dla odmiany z prawej ręki. W kolejnej odsłonie Powietkin poczynał sobie jeszcze swobodniej, przejmując coraz większe panowanie w ringu. Ambitny Hammer twardo stanął na środku ringu, ale po chwili znów dał się zepchnąć w stronę lin. Czwarta runda przyniosła mocne uderzenie Powietkina, akcję przy linach zakończył on silnym lewym sierpowym, ale Hammer skwitował to uśmiechem. Powietkin w tej fazie nie korzystał z całego arsenału, ale pracą nóg i metodycznymi uderzeniami cały czas trzymał rywala w szachu. Rundę zakończył lewym sierpowym, po którym na twarzy Hammera już nie było uśmiechu, lecz zaznaczył się grymas. Po krótkiej przerwie Rumun z niemieckim paszportem postanowił zasygnalizować, że nic mu nie jest i pierwszy zadał cios, ale odpowiedź Rosjanina miała silniejszą wymowę. Hammer ciągle twardo stał na nogach, próbował się odgryźć, tyle że Powietkin był coraz bardziej rozjuszony. W tej rundzie Rumun zebrał solidne lanie. Kolejne trzy minuty szóstej rundy przyniosły więcej zrywów Hammera, ale stroną dominującą nieprzerwanie był ulubieniec gospodarzy. Pod koniec rundy, po akcji zakończonej krótkim prawym, nogi ugięły się pod Hammerem. Wtedy Rumun rzucił się do chaotycznego ataku i Powietkin, zamiast doprowadzić przynajmniej do nokdaunu, został wybity z rytmu. Po kilku sekundach rozbrzmiał gong. W 7. rundzie sędzia ukarał Hammera odjęciem jednego punktu za przytrzymywanie Powietkina. Później Rumun sygnalizował cios w tył głowy, ale arbiter pozostał niewzruszony. Gorąco zrobiło się w ostatnich dziesięciu sekundach, lecz "Sasza" nie wstrzelił się z czystym ciosem. Ósma runda pokazała, że Hammer nie jest jeszcze pięściarzem rozbitym, a przynajmniej nie przewraca się po mocnych ciosach Powietkina. Rumun przyjął warunki wymiany, gardę na chwilę odstawił na bok, ale soczyste uderzenia na szczękę nie ścięły go z nóg. Powietkin długo czekał, by publiczność zaczęła głośniej zagrzewać go do zwycięstwa, a wraz z dopingiem jeszcze śmielej zaatakował. Dopiero ostatnie sekundy przyniosły odpowiedź Rumuna, zwłaszcza mocny prawy prosty, ale ostatni akcent znów należał do "Rosyjskiego Rycerza". Mało kto spodziewał się, że pojedynek wkroczy w tak zaawansowaną fazę, tymczasem Hammer nawet nie sprawiał wrażenia pięściarza, który walczyłby o przetrwanie. Pokazał charakter i odporność, gdy ustał krótki prawy sierp, co zrobiło wrażenie na publiczności oraz rosyjskich komentatorach. Przedostatnia odsłona to ciągły pressing Powietkina i wydłużone kombinacje na głowę zmęczonego Hammera. Po jednym z takich ciosów głowa Rumuna odskoczyła, niczym osadzona na sprężynie, ale twardziel wciąż nie pozwolił się liczyć. W przerwie, przed ostatnią 12. rundą, Rumun uśmiechnął się do trenera, jakby chciał pokazać, że nie da sobie zrobić krzywdy przed czasem. W istocie tak było, choć przyjął porcję bardzo mocno bitych ciosów, z pełnym skrętem tułowia, to mimo wszystko dotrwał do ostatniego gongu. Frustracja Powietkina była aż nadto widoczna, doskakiwał z ciosami jak spuszczony ze smyczy bulterier, ale nie był w stanie posłać na deski niżej notowanego rywala. Obraz walki był jednostronny, dlatego sędziowie w swoim werdykcie byli jednomyślni. Arbitrzy punktowali 120:107, 120:108 i 119:108 na korzyść Powietkina. Mały udział w triumfie "Saszy" ma mieszkający w Nowym Jorku polski pięściarz Adam Kownacki. Pogromca Artura Szpilki przez kilka tygodni pełnił rolę sparingpartnera Rosjanina. Dla Powietkina był to drugi w tym roku pojedynek. W lipcu, po wpadce dopingowej przed niedoszłą walką z Bermanem Stivernem, Rosjanin pokonał na punkty Andrieja Rudenkę. Art