W październiku 2013 roku Powietkin przegrał z "Dr Stalowym Młotem" jednogłośną decyzją sędziów na gali w Moskwie. Od tego czasu jego forma jednak rośnie i być może w przyszłym roku ponownie otrzyma szansę starcia z ukraińskim mistrzem. Wierzy, że za drugim razem wypadłby znacznie lepiej."Ważne jest, aby do walki z Kliczką przystąpić w dobrej formie i z dobrym planem taktycznym. Szczególnie istotne jest skracanie dystansu. Egzekucja tych założeń nie jest łatwa, jednak mam nadzieję, że osiągnę sukces" - mówi "Sasza".Wcześniej niż z Kliczką Rosjanin ma się zmierzyć z innym mistrzem wagi ciężkiej, posiadaczem tytułu WBC Deontayem Wilderem (34-0, 33 KO). Pięściarz z Kurska przyznaje, że na razie nie wie za dużo o Amerykaninie. "Dowiem się jednak wszystkiego, kiedy rozpocznę przygotowania" - stwierdził.Walka ma się odbyć pod koniec bieżącego lub na początku przyszłego roku. Wilder chce wcześniej stoczyć jeszcze jeden pojedynek, Powietkin tymczasem podkreśla, że jest cierpliwy i będzie na niego czekać. "Nie stoczę już żadnej walki przed starciem z Wilderem. Po co miałbym to robić? Cel został już osiągnięty, jestem pretendentem do tytułu. Boksuję po to, żeby walczyć z najlepszymi" - wyjaśnił.35-latek odpowiedział przy okazji na zarzuty Wildera, który widząc imponującą ostatnio formę i sylwetkę Rosjanina, stwierdził, że prawdopodobnie wspomaga się on niedozwolonymi środkami. "Regularnie jestem poddawany testom, nic nigdy nie zostało wykryte. Po prostu teraz żyję trochę zdrowiej. Zmieniłem dietę, zażywam więcej witamin, aminokwasów. To gadanie o sterydach to typowo amerykańska zagrywka. Oni lubią szokować, to ich sprawa. Ja jestem zawsze gotowy poddać się badaniom i udowodnić, że jestem czysty" - powiedział.