Decydenci federacji WBC, uchodzącej za najbardziej prestiżową, której szefuje Mauricio Sulaiman, długo kazali czekać na powzięcie ostatecznych kroków wobec Aleksandra Powietkina. Niektórzy już podejrzewali, że z wielkiej chmury spadnie mały deszcz, ale okazało się, że kara jest dotkliwa.Powietkin, w ciągu niewiele ponad pół roku, dwukrotnie wpadł na dopingu. Najpierw w jego organizmie wykryto osławione meldonium, które wcześniej było legalne, co storpedowało pojedynek o pas z Deontayem Wilderem. Druga afera wybuchła w grudniu, gdy "Sasza" wpadł na ostarynie.NA Rosjanina nałożoną karę 250 tys. dolarów oraz bezterminowe zawieszenie. Druga sankcja wprawdzie nie oznacza, że Powietkin nie będzie mógł w ogóle boksować, ale ogromnie skomplikował sobie drogę do pasa WBC wagi ciężkiej. Od tego momentu walkę o jakiekolwiek trofeum, sankcjonowane przez tę federację, "Sasza" będzie musiał poprzedzić poddaniu się rocznemu programowi badań antydopingowych, który dodatkowo sam sfinansuje. Dopiero w ten sposób dowiedzie "czystości" i wróci do rankingu WBC, co utoruje mu drogę do pojedynku o tytuł.