Przez blisko 10 rund to była prawdziwa męka dla widzów. Pół godziny bez jakiejkolwiek istotnej akcji zawodnicy zrekompensowali kibicom dopiero w ostatnich dwóch rundach. Szczególnie ta ostatnia była naprawdę porywająca. Ostatecznie na gali w Monako Kabayel zaliczył pierwszy poważny test w karierze, pokonując nieznacznie na punkty niezainteresowanego walką i niezmotywowanego Chisorę (27-8, 19 KO). W pierwszych dwóch starciach Kabayel wykorzystywał przewagę szybkości i lepszą pracę nóg, by utrzymać przeciwnika w bezpiecznym dystansie. Wolno człapiący Chisora nie potrafił się do niego zbliżyć i pruł powietrze lub zwyczajnie nie nadążał na tyle, by móc zaatakować... Od trzeciej rundy Brytyjczyk zaczął nieco się przystosowywać - a może to znudzony Niemiec jeszcze zwolnił, nie czując zagrożenia. Dereck zaczął częściej trafiać i dyktować tempo, ale uderzenia Kabayela były bardziej wyraźne, a jego kontry robiły wrażenie na widzach. W ringu działo się naprawdę niewiele. Do tego stopnia, że lżejszy na nogach mistrz Europy przestał skakać i zaczął przechadzać się wokół wolnego jak wóz z węglem Chisory. "Del Boy" trafiał od czasu do czasu, ale jego ciosy miały tak mało dynamiki, że nie robiły większego wrażenia na dość przeciętnej szczęce rywala. Dopiero w końcówce doszło do kilku interesujących spięć. Chisora zaczął odrabiać straty, ale było już za późno. Mimo dobrego finiszu i kilku ciekawych wymian w ostatnich minutach, na punkty dwa do remisu (114:114, 115:113, 115:114) wygrał Kabayel, a Dereck mógł mieć pretensje tylko do siebie. Zwycięski Kabayel obronił po raz pierwszy pas mistrza Europy w wadze ciężkiej.