"To już będzie kabaret do potęgi entej. Jeśli on rzeczywiście miałby teraz zmierzyć się z jakimś freak-fighterem, który rękawice może nosił kiedyś, gdy był małym chłopcem, to już naprawdę całkowicie rozmieniłby się na drobne. Bo z Mamedem, wielkim wojownikiem, jeszcze wszystko rozumiem, jako "dziadek" pokazał, że jest w stanie wygrać z facetem, który cały czas startuje. Mało mi się już to mieściło w głowie, ale dobra, to jeszcze się obroniło. A tak już całkowicie pokazałby, że robi to wyłącznie dla kasy". Tomasz Adamek wycofał się ze swoich słów. Widz ostro wystartował do mistrza Powyższy cytat z rozmowy z Dariuszem Michalczewskim, którą przeprowadziłem na łamach Interii ostatniego dnia lutego przed "walką" z Patrykiem "Bandurą" Bandurskim, w zasadzie wyczerpuje temat. "Tygrys" wie co mówi, bo do niego także czyniono podchody, ale specjalnie ustalił tak abstrakcyjny pułap finansowy, że - jak zapewnia - nie ma szans, by wygłupiał się w tego typu widowiskach. Furtkę zostawił sobie tylko na pokazową walkę z byłym hegemonem ringów Royem Jonesem juniorem, z którym w szczytach obu karier nigdy nie zdołał się zmierzyć, ale ostatnio nawet te plany zrewidował. Po prostu uznał, że jest już za stary, co także wybrzmiało w rozmowie dla Interii. Michalczewski mówi to z pozycji 56-latka, tymczasem Adamek - rocznikowo 48-latek - zdążył już radykalnie zmienić swoje stanowisko. - Widziałem niektóre urywki tych walk, no ale to nie są pięściarze. Nie nazywajmy tego sportem, to jest śmiech na sali. Nie mówię o MMA, tam są zawodnicy, którzy trenują dwa razy dziennie, mają swoją karierę, przeszłość i to są prawdziwe walki. Ale te freak fighty to jest śmiechu warte. Ktoś mnie tam pytał, że ten by chciał ze mną walczyć... No a kto nie chciałby walczyć z Adamkiem, bo nawet jak ze mną przegra... Ale ja do takiego poziomu się nie zniżam, już o tym nawet nie myślę i nie chcę mówić - powiedział "Góral" Adamek w rozmowie z Piotrem Jagiełłą z TVP Sport. I nikt nie powie, że dziennikarz źle zredagował wypowiedź, coś przekręcił, bo wypowiedź utytułowanego sportowca padła do kamery. Zresztą każdy może ją sobie odszukać. Gigantyczne pieniądze za kilka minut show dla federacji Fame MMA jednak zrobiły swoje i dziś Adamek wchodzi do klatki, by zarabiać krocie z Bandurskim, a wkrótce Kasjuszem Życińskim. Zresztą bez ogródek odwołał się do tego merkantylnego argumentu w naszej rozmowie. - Gdybym nie wziął takich pieniędzy, byłbym niepoważny. Dlatego powiedziałem: "Rafał, Mati, robimy to". (...)Tylko głupi by tego nie wziął - odparł Adamek. Przed byłym mistrzem świata kategorii półciężkiej i junior ciężkiej, a także challengerem do tytułu mistrza wszechwag, starcie z byłym bokserem, Kasjuszem Życińskim. Okazuje się, że nie tylko "Góral" poszedł tą drogą, za pieniędzmi, ale podobnie uczynił inny z najbardziej utytułowanych polskich pięściarzy minionych lat, Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. I właśnie obaj pięściarze zasiedli w niedawnym programie "Hejt Park" w Kanale Sportowym. "Słuchaj, wiesz jak nazywają się kobiety na telefon?" Konwencja tego formatu zakłada, że dzwonią także widzowie i zadają gościom oraz prowadzącym konkretne pytania. Adamek miał gorący moment, gdy w pewnym momencie zadzwonił Rafał z Chicago. Żarty się skończyły, gdy widz zwrócił się z niewygodnym pytaniem do "Górala". Zapytał Adamka, kiedy mamy mu wierzyć. Czy wtedy, gdy mówi, że "freaki" to jest upadek, czy wówczas gdy startuje do europarlamentu. Pięściarz najpierw zaczął się wykręcać, ale skonfrontowany z cytatem z wyżej wymienionego wywiadu telewizyjnego, nie miał żadnych szans. Z odsieczą, w żartobliwym tonie, próbował jeszcze ruszyć "Diablo", prosząc prowadzącego o zamknięcie laptopa, a wtedy głos zabrał Adamek. - Słuchaj, wiesz jak nazywają się kobiety na telefon? - gdy to powiedział, zapanowała lekka konsternacja. "Diablo" aż zniżył głowę i zaczął coś "dłubać" przy stole, jakby nie wiedząc gdzie ma podziać wzrok. - W moim zawodzie to wszystko wiadome, że jak nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze - bez lania w wodę odparł Adamek, po czym w obronę wziął go Mateusz Borek.