Młodość kontra doświadczenie To zdanie słychać najczęściej w rozważaniach na temat ich rywalizacji. Sugeruje ono, że Artur z walki na walkę robi postępy, natomiast Adamek traci na swojej jakości. I o ile "Góral" rzeczywiście prezentuje się trochę gorzej, to wciąż należy do ścisłego zaplecza najlepszych w wadze ciężkiej i pomijając nazwiska, które można policzyć na palcach jednej ręki, reszta zawodników przy dobrej dyspozycji wciąż pozostaje w jego zasięgu. Co do postępów rywala, to na pewno czyni je od strony fizycznej. Szpilka przecież wciąż pozostaje w zasadzie juniorem jak na współczesne standardy królewskiej kategorii. Mężnieje, podobno lepiej się teraz prowadzi i dziś już nie miałbym prawa nazywać go, jak jeszcze półtora roku temu, "dużym cruiserem". Brakuje mi jednak postępów czysto bokserskich, z akcentem na defensywę. Atak jest żywiołem Artura, natomiast przyjmowanie lewego sierpowego na twarz niestety stało się już normą i w konfrontacji z Adamkiem jego młodszy rodak nie może sobie pozwolić na tego typu błędy. Inna sprawa, że lewy sierp to też nie jest jakaś wizytówka "Górala", ale przecież po to ogląda walki przeciwnika, studiuje je i trenuje w Gilowicach, by jego błędy wykorzystać. Szpilka jest silniejszy Tego nie mogę pojąć. Każdy powtarza ten slogan bez zająknięcia, ja zaś zastanawiam się, na jakiej podstawie? Sugeruje się, że Artur potrafi skończyć dobrego rywala jednym ciosem, podczas gdy Tomek potrzebuje kumulacji. Tylko przecież kogo mocnego jednym ciosem powalił podopieczny Fiodora Łapina? Mike Mollo jest rzeczywiście niezłym osiłkiem, tylko nie ma szczęki choćby porównywalnej do Adamka, no i był już bardzo zmęczony gdy padał na matę. Obnażył za to swoim lewym sierpowym prawą stronę gardy Szpilki. Adamek typem punchera też nie jest, jednak potrafi w akcji prawy na prawy przewrócić Travis Walkera czy w niższej wadze Johnathona Banksa i Steve'a Cunninghama. Na wagę więcej wniesie "Szpila", może będzie w klinczu przepychał rywala z Gilowic, lecz takich sytuacji będzie mało. Pojedynek rozegra się w dystansie, a siła ciosu obu panów jest dla mnie absolutnie porównywalna. Szybkość, która zabija Tomek zapewnia, że jego szybkość zabije siłę Szpilki. Problem w tym, że nie widziałem tej "zabijającej" szybkości od momentu walki z Chrisem Arreolą. A przecież dopiero po niej zamiast Ronniego Shieldsa w narożniku Polaka stanął Roger Bloodworth. Od tego momentu, czyli od ponad czterech lat, widziałem tylko raz Adamka bijącego kombinacjami kilku, a nawet kilkunastu ciosów na górę i dół. I był to niestety występ przeciwko Vinny'emu Maddalone, który w rzeczywistości na tle boksera takiej klasy jak Tomek był tak naprawdę chodzącym workiem treningowym, zaprogramowanym by 2-3 razy na rundę machnąć jakimś sierpem, tylko bitym tak wolno, że "Góral" zdążyłby chyba odwrócić się do trenera by spytać, jak skontrować... Tomek natomiast wciąż pozostaje mistrzem akcji prawy na prawy. Robi to koncertowo, niczym młody i nie porozbijany jeszcze wtedy Oleg Maskajew. Adamek czeka, potrafi nawet przyjąć cios lub dwa, żeby w końcu wciągnąć przeciwnika na taką kontrę. Tu muszę oddać Adamkowi, że nie stracił nic ze swojej wielkości. To istna wizytówka Adamka. Mam przy tym wrażenie, że nie doceniamy trochę szybkości Artura. On, gdy czuje się pewny, potrafi przy linach ładnie składać ciosy, zaskoczyć jakimś podbródkiem - nawet bitym z defensywy, dlatego na tym polu także widzę podobne umiejętności. Przygotowania Dobór sparingpartnerów absolutnie na korzyść obozu "Szpili". Zack Page (21-44-2, 7 KO), Nagy Aguilera (19-9, 13 KO), Marcin Rekowski (15-1, 12 KO) kontra Jason Bergman (23-11-2, 16 KO) i Włodzimierz Letr (3-3, 2 KO) po drugiej stronie. Zapewne każdy sparingpartner Artura pobiłby sparingpartnera Tomka. To oczywiście ma znaczenie, bo Aguilera bił się z Tomkiem, wie o nim sporo, Page jest szybki jak na wagę ciężką i na sali zapewne potrafił bardzo dobrze imitować ruchy Adamka, a do tego był kiedyś sparingpartnerem Adamka, natomiast Rekowski kopie jak koń. Po drugiej stronie Bergman jest stanowczo zbyt ociężały by przygotować odpowiednio pod kątem Szpilki, a Włodek... Bardzo go lubię, zawsze go broniłem przy szyderczych komentarzach i kibicuję mu mocno, tylko jak on się ma do Szpilki? Łączą ich dwie rzeczy - fakt iż obaj boksują i robią to z odwrotnej pozycji. Na tym podobieństwa się kończą. W tym aspekcie "Góral" nawet nie może zbliżyć się do swojego przeciwnika, ale... Kilku dojrzałych zawodników tłumaczyło mi, że z wiekiem również ich przygotowania się zmieniają. Sparingi nie są już tak trudne, a w trakcie nich zamiast wymian, często są typowe "zadaniówki". Być może Tomek uznał, że wystarczy mu w miarę dobrze poukładany mańkut na sparingpartnera? Mam nadzieję tylko, że nie jest to wyraz lekceważenia Artura. To mogłoby się źle skończyć. Psychika Skoro w żadnym aspekcie nie wykazałem przewagi jednego bądź drugiego, co w takim razie moim zdaniem przesądzi o wygranej? Chyba właśnie psychika. I dlatego stawiam nieznacznie na Tomka. Gdy walka miała się odbyć "tu i teraz", z pewnością Artur bez chwili zawahania wstałby i byłby gotów do ostrej bitki. Tacy ludzie jak Adamek czy Szpilka po prostu się nie boją. Owszem, szacunek dla rywala, jak najbardziej, ale o strachu nie ma mowy. Problem Artura jest jednak taki, że gdy obudzi się 8 listopada w hotelu, zacznie się "ładować" i podkręcać. Najchętniej pewnie już zaraz po śniadaniu dopadłby rywala gdzieś w windzie i wymierzył swoje ciosy na jego szczękę. W tym momencie Adamek będzie spokojny. Wyjdzie pewny swego do ringu i zacznie się nakręcać dopiero podczas wiwatów czy gwizdów zapewne podzielonej publiczności. Artur musi opanować emocje, zachować spokój i wyrachowanie, tylko czy to w ogóle leży w jego naturze? Jeśli Artur opanuje emocje, nie nakręci się za bardzo jeszcze w szatni, wówczas walka rzeczywiście może iść 50/50, a o zwycięstwie zadecydują szczegóły bądź dyspozycja dnia. W przeciwnym razie po dobrym początku, z każdą kolejną rundą może wzrastać przewaga Adamka, tak samo jak było w konfrontacji z Bryantem Jenningsem. Szpilka zapewnia, że wyciągnął odpowiednie wnioski. Czy rzeczywiście? Łukasz Furman