Wobec stanowczej decyzji włodarzy Fame MMA o wyrzuceniu z federacji Krzysztofa "Diadlo" Włodarczyka zaraz przed galą na PGE Narodowym, niemal cała uwaga skierowana została na dwóch bohaterów walki wieczoru. Tomasz Adamek zmierzył się w niej z Kasjuszem "Don Kasjo" Życińskim. Rywal nie stronił od zaczepek pod adresem "Górala", na które ten nie reagował. Pięściarz podczas poprzedniej gali nie miał większych problemów z pokonaniem Patryka "Bandury" Bandurskiego i choć spora część kibiców zarzuca mu "rozmienianie się na drobne", wydaje się to całkowicie "spływać" po byłym mistrzu świata federacji IBF, IBO i WBC. Przed galą był wyjątkowo mocno prowokowany przez oponenta i widać było, że zamierza odpowiedzieć mu w oktagonie. 28 sekund i nagły koniec. Brutalny nokaut na Fame MMA, sędzia natychmiast interweniował Fame MMA 22. Tomasz Adamek boleśnie obijał rywala. O werdykcie zdecydowali sędziowie "Don Kasjo" od samego początku starał się skracać dystans do Adamka, który sumiennie szukał krótkich prostych, które przechodziły przez gardę oponenta. Życiński głównie ciosy przyjmował, choć jeszcze przed końcem 1, rundy udało mu się także trafić mocno "Górala". Dość powiedzieć, że nawet komentatorzy byli zaskoczeni po tej akcji. Od samego początku drugiej rundy Adamek mocno obijał korpus rywala, jednak ten wytrwale przyjmował kolejne ciosy. Po kilku kombinacyjnych atakach 47-latek wyglądał na mocno podmęczonego, a tempo pojedynku lekko spadło. A "Don Kasjo" po gongu oznaczającym koniec 3. rundy wzniósł do góry rękę w geście triumfu, prowokując doświadczonego rywala. Przebieg ostatniej rundy był zbliżony do poprzednich. Tomasz Adamek dominował nad dużo młodszym rywalem, choć ten starał się wciąż go prowokować. "Dawaj, dawaj" - krzyczał w stronę "Górala". Ale nie przełożyło się to na punktacje sędziów. A ci jednogłośnie wskazali na zwycięstwo Adamka, który dopisał do swojego konta drugą wygraną we freak fightach.