- Chciałbym dedykować to zwycięstwo tragicznie zmarłemu Arturo Gattiemu. Znałem go osobiście, to był wielki mistrz, którego nam wszystkim będzie bardzo brakowało. Byłoby zaszczytem dla mnie pójść w jego ślady. Na razie mogę zagwarantować kibicom jedno - zawszę będę walczył dla nich, zawsze będę przygotowywał się na sto procent - mówił na konferencji prasowej po walce Tomasz Adamek (38-1, 26 KO), którego pewne, ani przez chwilę nie podlegające wątpliwości zwycięstwo nad poddanym po czwartej rundzie Bobby Gunnem (22-4, 14 KO), oklaskiwało prawie siedem tysięcy widzów w Prudential Center w Newarku. - Ciekawe jakby się skończyła ta walka, gdybym słuchał tych, którzy mówili, że ten Bobby to taki bum, że nie potrzebuję trenować. Pewnie i tak bym wygrał, ale bym się męczył, bo Bobby z twardą głową przygotował się na dziś jak nigdy w życiu. Trenowałem osiem tygodni i dlatego było szybciej i bezproblemowo - to pierwsze słowa Tomka Adamka, kiedy schodził do szatni. "Góral" miał rację, bo Gunn chociaż nie mógł się porównywać z Tomkiem w żadnym elemencie pięściarskiego rzemiosła (nawet spodenki miał brzydsze), to jednego mu odmówić nie można - naprawdę wyszedł walczyć i naprawdę przygotował się do tego pojedynku nie chcąc tylko skasować czeku. - W trzeciej rundzie, kiedy Bobby stał przy linach, walnąłem takim prawym, że myślałem, że mu głowę urwie. Ale nie urwałem. Dostał kilkadziesiąt ciosów, ale walczył - wspominał w szatni Adamek. Kiedy zapytałem o ten cios Gunna, ten odparł: - Przez sekundę nie wiedziałem, gdzie jestem, a później zobaczyłem następne uderzenie, które minęło mnie o centymetry. Dobrze, że minęło. Bobby Gunn przez 12 minut spędzonych na ringu trafił Tomka dwa razy ("dwa razy za dużo" - dorzuca Tomek) i zaczął "pajacować" chcąc pokazać, że ciosy Polaka nie robią na nim wrażenia. Niepotrzebnie z dwóch względów - po pierwsze każda kombinacja "Górala" zamieniała jego twarz w czerwoną masę, a po drugie po co było denerwować człowieka z gór? Tomek przyspieszył tempo, zaczął bić więcej podbródkowych i lewych sierpów, na co jedyną obroną Bobby'ego była próba przetrwania do końcowego gongu. Udana, ale i tak mu to nic nie dało, bo sędzia po konsultacji z lekarzem, zdecydował się nie wypuścić Gunna na piątą rundę. - Chciałem walczyć dalej, ale zdrowie rywala jest ważniejsze i sędzia wiedział co robi. Kibice lubią nokauty, ja też, ale takie zwycięstwa też cieszą - mówił Adamek. Komentarz trenera Gmitruka: - Tomek jest mistrzem rozkładania sił i wybierania momentów do ataku. Nikt nie robi tego lepiej. Walka skończyłaby się po 30 sekundach piątej rundy znokautowaniem Gunna. Dobre przetarcie po trudnych bojach z Cunninghamem, Banksem i następnymi na pewno wyczerpującymi walkami". Z Newark Przemek Garczarczyk